- Kategoria: Szycie jest proste
- Opublikowano: 09 lipiec 2015
Niby nożyczki a jednak zupełnie inny sprzęt. Bardzo poręczny i wygodny. Niezastąpiony pomocnik w usuwaniu niepotrzebnych niteczek, rozpruwaniu a także po prostu w uwalnianiu robótki spod maszyny.
Ostatnio w mojej pracowni zagościło kilka sztuk takich. Lubię je. Nie przez wygodę, tylko przez to, że są jakoś bardziej widoczne. A ciągle giną, więc to ważny aspekt. W szufladce przy każdej maszynie znajduje się przynajmniej jedna para. Do tego przy żelazku, na stole do krojenia ze trzy, na moim biurku kolejne sztuki. Wszędzie ich pełno przez to, że przydają się niemal na każdym kroku.
Stębnówki w mojej pracowni są automatyczne. Obcinają samodzielnie nitki. Ale za to przy owerloku to sprzęt niemal niezbędny. Za każdym razem obcinane są nim nitki łączące przez chwilę odzież z owerlokiem. Te poniżej posłużyły już tylko do zdjęć. A następnie odwiedziły kosz. To były jedyne sztuki w mojej pracowni o takim kształcie, który również chciałam Wam pokazać. A czy Wy posiadacie takie obcinaczki w innym kształcie. A może u Was mają inną nazwę niż w papaverowej pracowni? Jak je nazywacie i do czego je jeszcze wykorzystujecie?
Takie obcinaczki to kolejny sprzęt z serii krawieckich drobiazgów. Takich obecnych, niezbędnych ale często niezauważalnych. Są w większości miejsc, używamy ich na co dzień. A jak przypadkiem braknie albo się zagubią to brakuje bardzo. Nie wyobrażam sobie szycia bez nich.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.