- Kategoria: Diabeł tkwi w szczegółach
- Opublikowano: 12 sierpień 2015
Chodzą za mną od jakiegoś czasu. Lubię je, chociaż naprawdę sporadycznie wykorzystuję je do własnej odzieży. Tak się składa, że tym razem same o sobie zaczęły mi przypominać.
Mam całkiem sporą belkę białej koronki. Zachciało mi się bluzki, w której wykorzystam chociaż kawałek tych moich zapasów. Wykombinowałam sobie, że prześwitujące krótkie rękawki będą się z niej idealnie prezentować. A natchnęło mnie po tym, jak owa belka spadła na mnie z regału. Ona się po prostu na mnie rzuciła, więc nie miałam wyjścia. Oto rękawki, które z niej skroiłam.
Sprawne oko dopatrzy się, że pozostały mi szare nitki na brzegach rękawa. Otóż rękawy te przygotowałam i wszyłam do bluzki, którą już znacie. Tak, na początku miała te oto dwa białe rękawki. Miało być pięknie i delikatnie. Jasno szara bluzka i białe jak śnieg rękawy. Przyszyłam, ubrałam Dajanę i tak wisiało to cudo na niej pół dnia. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam temu nieszczęściu zdjęcia, aby Wam pokazać. Musicie mi uwierzyć na słowo, że to nie było dobre połączenie. A tak się cieszyłam z tego, że wykorzystam do czegoś pięknego moje zapasy. I wtedy rzucił mi się w oczy wzornik czarnych tasiemek koronkowych, które również utknęły na długo w magazynie. Część z nich wyciągnęłam z pudeł i możecie je zobaczyć na samej górze artykułu. A teraz chciałabym Wam tylko przypomnieć, gdzie już je widzieliście.
Zapewne wszystko jest jasne jak słońce, ale przypomnę bluzkę, do której wycięłam białe rękawki. W ostatecznej wersji otrzymały czarne rękawki i czarną lamówkę. A co z białymi? Czekają na wolną chwilę, sprawię sobie taką białą bluzkę. W końcu połowa pracy już wykonana, rękawy wykrojone.
A teraz poproszę o prawdę w komentarzach poniżej. Czy też macie takie zapasy, z których powinniście coś uszyć? Czy komuś tak jak mi, ciężko coś uszyć z tych zalegających gdy nowe tkaniny i dodatki ciągle wołają coś w stylu: "KUP MNIE!!". A może jakaś rada, jak się od tego uwolnić?
Komentarze
Mam to samo. A nawet więcej, kilka tkanin ukryłam głęboko, żeby nikt z nich nic nie chciał, tak mi ich szkoda
Ale jak takie zapasy można wyszyć? Przecież zawsze czegoś jeszcze brakuje - a to koloru, a to faktury, zamka, nici...
- upychanie różnych tkanin i dodatków gdzie się da
- w pożywieniu można znaleźć nitki, koraliki, cekiny itp
- nałogowe drukowanie szablonów z papavero ( odpowiednik recept od lekarza)
W zaawansowanym stadium choroby, "chory" nałogowo kupuje tkaniny, choć ich nie potrzebuje, bo słyszy w głowie głosy, "że to ładne, bo okazja i za jakiś czas się przyda"
Jedyną i skuteczną terapią jest WYSZYCIE wszystkich zapasów tkanin jakie chory posiada.
UWAGA: na mocno zainfekowane osobniki terapia nie działa i chory wraca do nałogu.
Cudownie
To się zawsze tak zaczyna
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.