Na początek garstka informacji. Oto proszę Państwa Miś z 1911 roku. Ponad stuletni pluszowy niedźwiadek. Ubrany w piękny strój, z elegancko zawiązaną kokardką. Ale to nie jego historię pragnę Wam przedstawić. Nie będę Wam też opowiadać o Pani Margarete Steiff, która to w roku 1880 wpadła jako pierwsza na pomysł pluszowego misia wraz ze swoim siostrzeńcem.

Kliknij apby powiększyć

Opowiem Wam o moim pierwszym wielkim Miśku. Misiek stał na samej górze sklepowej półki. To był sklep żelazny. Czyli taki sklep, w którym na wioskach było wszystko niezbędne do życia. Zeszyty dla dzieci, miotły dla gospodyń domowych, odzież dla dzieci, wiadra i gumowce dla gospodarzy, nasiona dla miłośników kwiatów i warzyw. Pełen zestaw niezbędnych rzeczy. A na samej górze siedziały miśki. Inne nie były ważne, istotny był tylko jeden. Zbieraliśmy na niego bardzo długo. Chodziliśmy do "Żelaznego" wielokrotnie, coby naszego miśka odwiedzić. Nie było to łatwe, sklepowa była bowiem z takich, co to przepędzą i nie pozwolą kupić, jeśli uznają, że to nie dla Was. Misiek czekał, czekał... i doczekał się zimą. Pamiętam jak rodzice nam mówili, że zamiast miśka możemy kupić nowe sanki. Poszliśmy we dwójkę, pooglądaliśmy nowe sanki i wróciliśmy z Miśkiem. Misiek był cudowny i był cały nasz. Tyle, że mieliśmy w stosunku do niego zupełnie inne zamiary. Ja go chciałam przytulać, podawać mu herbatkę i ubierać  mu kokardki. Mój brat był niewiele wyższy od Miśka, i interesowało go, co Misiek miał w środku. A że byłam starsza, to Misiek wypił z nami trochę herbatki. A potem, gdy ja musiałam siedzieć w szkole, mój młodszy brat sprawdził, że Misiek nie ma niczego sensownego w środku. Tym samym oboje rozpaczaliśmy z powodu Miśka, który był już Miśkiem bez głowy i z wypatroszonym brzuszkiem. Ja ryczałam, że brat szukał nie wiadomo czego, brat ryczał, że nic nie znalazł. A mogliśmy kupić sanki.

Kliknij apby powiększyć

Misiek,  którego widzicie powyżej nie jest moim Miśkiem. To egzemplarz z 1954 roku. Jak widać przetrwał dłużej niż mój. Ale dziś jest światowy dzień Miśków wszelakich, tych pięknych i tych cudownie przytulaśnych. I właśnie dlatego proponuję, abyście uszyli sobie po jednym pluszowym przyjacielu. W ten sposób każdy dorosły będzie miał swojego Miśka do tulenia. Dzieciom nie powinniśmy pozwolić brać się za igły, nożyce i szpilki, dlatego dla dzieci mamy dziś takiego oto Miśka. Jasnego lub ciemnego, ale to wybierze sam zainteresowany. Jeżeli Twoje dziecko ma ochotę przytulić jednego z poniższych miśków, które mają prawie 40 cm wzrostu, zachęcamy wszystkie dzieci do narysowania tego, co z tym misiem dziecko zrobi. Podpowiem tylko, że patroszenie misia nie wchodzi w grę. Jednego Misia już straciłam, drugiego oddam tylko w dobre ręce. Na dziecięce rysunki czekamy do końca tygodnia. W najbliższy poniedziałek poprosimy zwycięzcę konkursu o wybranie koloru Pana Misia i podanie adresu w dowolnym miejscu w Polsce, które Miś pokocha, jako swój nowy dom.

Kliknij apby powiększyć