- Kategoria: Szycie jest proste
- Opublikowano: 03 luty 2016
To nie będzie przepis na całą torbę. Taki przepis może ktoś z Was upichci. Dziś pokażę Wam tylko ten etap, w którym powstawały maczki. Bo to był najprzyjemniejszy etap.
Na początek przypgotowałam sobie obrys płatka maku polnego. Dlaczego wybrałam tego kwiatka, to chyba nie muszę nikomu tłumaczyć. W końcu papavero mówi samo za siebie. Maczka narysowałam sobie odręcznie, poniżej odtworzyłam moje bazgroły w nieco przyjaźniejszej wersji. Dodatkowo, abyście nie musieli się męczyć z pomniejszaniem lub zwiększaniem tego płatka, po prawej ten sam płatek w wielu rozmiarach.
Odrysowałam maczki na lewej stronie imitacji skóry. Na maczki wybrałam obiciówkę. To takie maczki z tapczanu, ale kto to pozna. Wycięłam siedem mniejszych i siedem większych płatków.
Złożyłam je parami. Jeden mały i jeden duży pod spodem.
Maczki zszyłam ze sobą imitując pręciki w kwiatku. Oczywiście te krzywe i fikuśne kształty to tak specjalnie. Nie myślcie sobie, że nie potrafię uszyć 3 cm prosto. Takie krzywusy wyglądają w tym przypadku bardziej naturalnie. Można się więc nieco wyładować przy szyciu takich koślawców.
Na wierzchią część torby naszyłam uchwyty. Te, które w całym modelu będą krótszą wersją. Na jeden taki uchwyt potrzebujemy 125 cm taśmy nośnej. Na tak przygotowany element ułożyłam maczki. Taki układ podobał mi się na początku. Kto widział torbę, ten wie jaka zmiana zostanie dokonana. A kto nie dostrzega, temu za chwilę opowiem.
Mydełkiem odrysowalam położenie maczków. Tak, aby przyszywając je uzyskać zamierzony efekt.
Zaczęłam przyszywanie maczków od tych, położonych najwyżej. Łodyżkę rozpoczęłam na kwiatku, przyszywając jego dół do torby.
Ogonki miały być nieco powyginane i chować się pod kwiatkami położonymi niżej. Dlatego szyłam sobie radośnie po obrysach niższych kwiatków.
Przyszywając kwiatki położone niżej, układałam je na wykonane już wcześniej łodyżki. Zasłaniając je nieco.
I w tym momencie nastąpiła zmiana. Pozbyłam się siódmego kwiatka. Uznałam, że sześć w zupełności wystarczy do mojej wizji nowej torby.
Wszystkie kwiatki zostały przyszyte do torby tylko na samym dole początkiem łodygi. Nie mogłam ich tak zostawić, zwiędłyby mi jeszcze i opadły nieoczekiwanie.
Każdego kwiatka mogłam odgiąć bardzo dużo. Przyszyłam więc duże płatki chowając szew pod małymi. W rezultacie tej operacji duże płatki odginają się niewiele. Są dobrze przymocowane do torby i ładnie wyglądają.
Sześć maczków gotowych do dalszej pracy nad torbą prezentowało się dokładnie tak. I to cała opowieść o maczkach. Mam nadzieję, że ktoś skusi się na makową ozdobę na swojej torbie. Będzie mi bardzo miło wiedzieć, że gdzieś ktoś biega po zakupy z taką samą torbą.
Komentarze
wieczorkiem dokończę bo dzieciaki jeść wołająąąą
Proszę bardzo.
Cytuję Joanna205:
W sam raz na popołudniwe szycie
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.