Straszydeł przyszło w sumie kilkanaście. To i tak więcej niż się spodziewaliśmy. Zostawiliście sobie tę kategorię na szary koniec. Niestety kilka osób nie zrozumiało o co chodzi w zasadach konkursowych i otrzymaliśmy sporo straszydeł znalezionych w internecie, i chociaż były dobre, musiały odpaść z rywalizacji. Liczyły się tylko te na Was lub z Waszych szaf. Oto zwycięska praca. Chociaż tu o chwale ciężko pisać. Różowa kurtka, która przypomniała mi moją podstawówkę. To były czasy, że ktoś jeszcze trzyma to w zanadrzu. Gratulujemy więc Chocololly91 i prosimy o adres do wysyłki nagrody. Oczywiście wybór nagrody w odpowiednim momencie po wyłonieniu zwycięzcy literackiego.

 

Proszę wyrzucić tę kurteczkę z szafy. Ona naprawdę nie będzie już nigdy modna. No i ten kolor... niesamowite znalezisko.

Na koniec jeszcze dwa straszydła, które przypomniały mi trochę przeszłości. Oba otrzymują nagrody pocieszenia. Tym razem nie będzie możliwości wybrania, więc już teraz prosimy o adresy.

A z historią to jest tak, że był czas takich białych bluzek. Dobrze go pamiętam. Nie dlatego, że nosiłam je namiętnie, ale właśnie dlatego, że nie miałam ani jednej i zazdrościłam koleżankom tych pięknych falbanek, których było za dużo, za obficie i często ze strasznych tkanin. A co do sukienki Carmen (a gdzie się podziały Twoje długie piękne włosy??!!) to miałam kiedyś coś z tkaniny, którą opisałaś. Była tak fantastyczna, że do dziś u mojej mamy znajdzie się poszewka na jaśka z mojej starej kiecki :P Dobrze, że ten kolorowy welurowo-misiowy materiał odszedł do lamusa.