- Kategoria: Zaprojektuj sama - KONKURS
- Opublikowano: 06 styczeń 2009
W poniedziałek jedna z naszych klientek zażyczyła sobie sukienkę dokładnie taką jaką widziała na naszej stronie. Przyszła z samego rana bo jak stwierdziła, nie mogła się na nią napatrzeć przez weekend i z rana musiała do nas wstąpić przed pracą. Miło usłyszeć w poniedziałkowy poranek jakie jesteśmy niesamowite i jakie piękne rzeczy projektujemy. Jednak tym razem było miło tylko przez chwilę, do momentu w którym zrozumiałyśmy, że te komplementy, ochy i achy nie są skierowane w naszą stronę. Nasza stała klientka zakochała się bowiem w jednym z Waszych projektów i nie dała sobie wybić go z głowy żadnymi innymi pomysłami. Teraz jesteśmy z tego faktu bardzo zadowolone, gdyż już niedługo pokażemy Wam jak wygląda w rzeczywistości jeden z Waszych pomysłów.
Zanim jednak mogliśmy zaproponować uszycie sukienki z konkursowego projektu, musieliśmy skontaktować się z jego twórczynią. Tutaj przydał się e-mail oraz numer telefonu, o którego podawanie prosiliśmy Was przy zgłoszeniach do pierwszej edycji konkursu. Napisaliśmy e-mail w tej sprawie do autorki sukni. Nie odpowiedziała. Pod naciskiem zniecierpliwionej klientki tym razem zadzwoniłam więc do użytkowniczki naszego portalu. Przedstawiłam się, powiedziałam o co chodzi, rzuciłam coś o tym, że wysłałam zapytanie pocztą elektroniczną, ale muszę ponowić pytanie bo zależy mi na czasie. Chciałam przejść do konkretów finansowych a ona powiedziała, że nie jest zainteresowana i rzuciła słuchawką. Mojej klientce zdołałam na poczekaniu wymyślić coś w stylu: „Chyba wyczerpała jej się bateria”. W myślach usunęłam konto naszej użytkowniczki, z którą już miałyśmy wcześniej jakieś drobne problemiki… taka to miała być mała zemsta.
Dziś z rana telefon zadzwonił do nas. Koleżanka podając mi słuchawkę z uśmieszkiem stwierdziła tylko, że ktoś sobie komórkę naładował i dziś może rozmawiać. No cóż, nasza młoda projektantka po otrzymaniu emaila zrozumiała, że to nie był żart koleżanek, tylko nieco głupio się zachowała w stosunku do :) starszej pani (na zdjęciu powyżej). Początek naszej współpracy już znacie, a już niedługo zobaczycie ową sukienkę. Pokażemy Wam zdjęcia nie tylko samej sukni, ale również pochwalimy się etapami jej powstawania oraz finansowymi szczegółami naszej współpracy z tą niepokorną użytkowniczką.
Na koniec zadam jeszcze takie pytanie do każdej z naszych uczestniczek konkursu z osobna, czy Ty też rzucisz mi słuchawką jak zadzwonię? Pytanie to bardzo istotne, gdyż dziś znów ktoś nas pytał, o możliwość uszycia sukni takiej jak na jednym z Waszych rysunków…
Komentarze
Należy pamiętać, iż każdy kij ma dwa końce. Gdybyśmy zrealizowali Wasz pomysł bez kasy, możecie nas zaskarżyć i będziemy mieli nieprzyjemności. Małe nieprzyjemności. Ale gdybyśmy zrealizowali Wasz projekt bez Waszej zgody, a potem okazał by się on projektem owego Dźiordźia, to Dźiordźio by nas zniszczył a tak Dźiordźio zniszczy kogoś, kto niedajboże sprzeda nam projekt Dźiordźia Dlatego nam uczciwość w tej kwestii popłaca A po drugie to za pracę zawsze należy się wynagrodzenie, pamiętajcie o tym, idąc na bezpłatne praktyki że to wyzysk a nie praktyki
Poza tym, to nie jest chyba tak, że ten projekt jest mój i tylko mój.. Pomyślcie sobie, co by było, gdyby jakiś Dźiordźio Armani stwierdził, że tylko on sam będzie nosił swoje projekty.
Ale powiedzcie koniecznie, cóż to za projekt!
a odpowiadając na pytanie, ja bym raczej bez wahania odpowiedziała, że zgadzam się, choć argument Carmen także do mnie przemawia, gdyż fakt faktem sukienki na ten konkurs projektowałyśmy z myślą o nas samych i nie wiem czy bym chciała aby ktoś oprócz mnie posiadał taką kreację
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.