Pominę tutaj to, że technika jest bardzo czasochłonna. Całą niedzielę spędziłam z igłą i cieniutką żyłką przyszywając kilka koralików i niewiele metrów sznurka. Niech nikogo nie dziwią ceny takiej biżuterii, to po prostu walka z czasem, która kosztować musi. Zaczniemy od końca, czyli od tyłu mojego wisiora. Tak naprawdę, to pogodzić się nie mogę z tym, jak to z tyłu wygląda. Wiem, że należy to jeszcze zakryć, naszyć filc lub kawałek skórki. Jednak pogodzić się z tym nie mogę, że okropna plątanina zostanie ze mną na zawsze, nawet taka schowana. Wracając do zakrycia tego bałaganu, który u mnie pewnie jest wybitnie duży, pomysł filcu mi się nie podoba. Skórka byłaby już lepsza, jednak też mi jakoś do tego nie pasuje. Może ktoś pomoże i podrzuci mi zupełnie inny pomysł?

Kliknij aby powiększyć

Wracamy do przodu mojej sutaszowej ozdóbki. Otóż wszystko jest idealnie krzywo. Pracę rozpoczęłam z największym szkiełkiem. Brak wprawy i irytacja materią naniosły sporo rys na ten kawałek pseudo-kamienia. Trudno, będe nosić i udawać, że jest to rodowy kamień rodzinny sprzed kilku wieków, który uległ zniszczeniu w czasie bitwy pod Grunwaldem lub innych spektakularnych okoliczności. Kamień ten został obszyty trzema sznureczkami.

Kliknij aby powiększyć

W jednym z mądrych przewodników o tej technice miła pani powiedziała, aby te trzy sznureczki zszyć ze sobą, bo wtedy przy obszywaniu kamienia nie trzeba się już martwić tym, aby powierzchnia przylegających do siebie sznureczków była równiutka. Powiem szczerze, przyszyłam i nie musiałam się tą równą powierzchnią dłużej przejmować. Powiem więcej, po kilku próbach wyrównania tych sznureczków, zszywania i otrzymywania i tak za każdem razem chaotycznie nierównych powierzchni, całkowicie przestałam się tym przejmować. Odzyskałam wtedy spokój ducha i mogłam sobie zszywać dalej i tworzyć krzywusy jakich mało. I wtedy myślałam sobie o tych dziewczynach, które rozpoczynają szycie odzieży i męczą się z tym tak, jak ja z omawianym wisiorem. Niby wszystko proste, zszyć dwa elementy równo. A w rzeczywistości okazuje się niewykonalne. Dlatego coś się zmienić musi i opisy szycia od czasu do czasu będą na papavero.pl dokładniejsze. Tak aby poziom agresji w stosunku do szycia był niższy, niż mój w stosunku do tych satynowych sznureczków. I do tych wszędobylskich nitek, które u mnie dziwnym sposobem wyłaziły wszędzie na górę. Nie wiem jak biżuteryjki je ogarniają.

Kliknij aby powiększyć

Sznureczków i koralików kupiłam sobie znacznie więcej niż potrzebowałam do poniższej ozdóbki. Wszystko przez to, że sutasz podoba mi się przede wszystkim w wersji maxi. Duże naszyjniki i piękne kolie to coś, przez co zakupiłam perełki i kryształki. Mam nadzieję, że uda mi się przezwyciężyć strach przed znacznie większym obiektem i wykonam dla siebie jeszcze jeden sutaszowy ozdobnik. Strach związany jest raczej z tym, że może mi to zająć wieczność albo ze dwie. Wieczorami przez jakiś czas, będę więc kurą domową szyjącą naszyjnik. Nie omieszkam się Wam pochwalić. A teraz liczę na jakieś inspiracje, bo nie mogę się zdecydować czy ma być kolorowy jak tęcza czy jakiś bardziej elegancki, jednokolorowy. A koralików u mnie całe pudełko,  więc mogę sobie zaszaleć. 

Kliknij aby powiększyć

 

Komentarze

lefcio
#5 lefcio 2016-01-25 14:10
To jest zdecydowanie technika dla cierpliwych. Ja uszylam sutaszowa bransoletę ale to było w czasach, kiedy miałam więcej wolnego czasu dla siebie.
eska7
#4 eska7 2015-04-23 08:11
Papavero, to prawda - oczywistość nie zawsze jest oczywista. W dodatku, przynajmniej ja tak mam, najczęściej nie ogarniam rzeczy, które są właśnie niby najprostsze. Wczoraj szyłam bluzkę z wodą - banalna rzecz, ale ni w ząb nie wiedziałam jak połączyć ze sobą front z tyłem mimo opisu na stronie. Wyobraźni nie starczyło. Musiałam wyciąć, pogimnastykować materiał, porozmawiać z nim od serca potoczystą bulwarówką i metodą szycia/prucia odkryłam Amerykę :)
imp18
#3 imp18 2015-04-23 07:45
Jak na pierwszy raz to nie jest źle :) A co do dużych naszyjników - przeważnie robi się je składając z małych elementów, więc jak sobie zaplanujesz i co jakiś czas zrobisz taki mały element to kiedyś w końcu powstanie ten okazały naszyjnik :)
gagatek2012
#2 gagatek2012 2015-04-22 22:57
Na sutaszu się nie znam i nie wiem, na ile jest możliwy do zrealizowania mój pomysł, ale proponuję użyć satyny podklejonej fizeliną (dla usztywnienia). Byłoby to połączenie krawiectwa i sutaszu ;)
Inny pomysł, to zrobić drugi taki sam lub łudząco podobny element i zszyć "plecami" dwie sztuki.
Poniżej link do bardzo inspirujących zdjęć:
http://bizuteryjkidlawosp.pl/teczak-juz-gotowy/
Przepiękny naszyjnik przygotowany specjalnie na WOŚP
Myza83
#1 Myza83 2015-04-22 21:52
Ja się w ogóle nie znam na biżuterii, bo jej nie noszę. Ale ja bym ten tył wykończyła takim grubszym sznurkiem w tym szarym kolorze, co masz wkoło szkiełka. Zrobiłabym taki jakby zyg zag w kształcie litery S, lub taki szlaczek jak wąż pełza. Nie wiem czy wiesz co mam na myśli. Lub zrób tył na szydełku, byłby ładny i oryginalny.