Nauczyłam się szyć poniekąd z musu. Samo szycie nigdy nie sprawiało mi jakieś nadzwyczajnej frajdy. Nie żeby mnie nudziło lub irytowało... nie nie, nie aż tak. Szyłam, rzeczy powstawały, ale to nie było do końca to, co mnie pociągało w procesie powstawania odzieży.  Pierwsze sukienki uszyłam sobie na początku szkoły średniej. Potem były bluzki, spódnice, spodnie... i tak dotarłam do całej szafy. Od momentu kiedy usiadłam do maszyny nie miałam problemu z brakiem kasy na odzież.  Mama się cieszyła, że zawsze to jakiś zawód w ręku a ja się zarzekałam, że w życiu się nie zwiąże z krawiectwem na stałe.

 

Skończyłam szkołę, potem kolejną... i tak się znalazłam na krześle księgowej. Uciekłam, gdy zaproponowano mi awans. A dokąd? No jak to dokąd... na kurs konstrukcji odzieży! Moi ówcześni współpracownicy otworzyli mi oczy. Szefowa awansem uzmysłowiła mi, że ja tam nie chcę być (chociaż jej zamiar taki nie był raczej). Koleżanka, która ugrzęzła tam  przypadkiem, marzyła kiedyś  o projektowaniu. Powiedziała mi, że chciała się nim zająć, ale bała się tej technicznej strony, bo za dużo matematyki. Jak ja mogłam tego wcześniej nie zauważyć? Tyle razy odrysowywałam formy z czasopism zafascynowana tym, że ktoś to potrafił dla mnie przygotować. I znów włączyła się lampka, ten kawałek krawiectwa mógł się przecież okazać fajny.  No cóż, we wtorek zaproponowano mi zmiany w pracy na lepsze, w czwartek się zwolniłam, a w sobotę siedziałam sobie na kursie konstrukcji odzieży. Domyślacie się, że w pracy uznali mnie za wariatkę? 

lko65 2

I tak to się zaczęło. Początki były trudne, bo trafiłam na bardzo złych nauczycieli. Takich zmęczonych pracą i przytłoczonych tym, gdzie się akurat znajdują. Uczono mnie, że odzież ma dobrze wyglądać na manekinie, że kieszenie to się robi normalnie, że nie wolno eksperymentować tylko trzeba się trzymać przepisu na dany model. No cóż, wybrałam własną ścieżkę i trochę konstrukcyjnych eksperymentów było. Te mniej udane również się trafiały, ale bywały też takie całkiem pozytywnie zaskakujące. Jednym z pierwszych pozytywnych zabaw szablonami był ten oto rękaw po lewej i spódnica po prawej. Te modele są bardzo stare, ale otworzyły mi oczy na to, że można pobawić się szablonami tworząc nowe fajne rzeczy.

 

Dotarliśmy do miejsca, w którym czas na przedstawienie szablonów odzieżowych. Sposób przygotowywania szablonów, który osobiście wybrałam, to modelowanie na płasko. Na początku wyglądało to mniej więcej tak jak na zdjęciu poniżej. Mnóstwo ołówków, kolorowych długopisów, linijek, krzywików i kilometry papieru. I chociaż za chwilę pokażę Wam jak jeszcze można przygotować szablony odzieżowe, to ten sposób jest moim ulubionym. W chwili obecnej wykorzystuję do tego specjalistyczne oprogramowanie, jednak nie zmienia to faktu, że nadal jest to modelowanie 2D. Zdjęcie poniżej przedstawia szablon jednej z uczestniczek papaverowych kursów, zapewniam Was, że moje pierwsze arkusze wyglądały nieco bardziej chaotycznie... gumki do mazania schodziły wtedy u mnie jak świeże bułeczki.

Do przygotowania szablonów odzieżowych powyżej, niezbędne jest pobranie wymiarów z klientki oraz dokonanie kilku czy kilkunastu obliczeń matematycznych. Trochę cierpliwości, jakiś arkusz kalkulacyjny i gotowe. Oczywiście nie musimy się tak męczyć, możemy nasze szablony przygotować zupełnie inaczej. Oto jak powstają one w wersji modelowania przestrzennego. Tym razem nie ma pracy z kalkulatorem i linijkami, tym razem idziemy od razu na żywioł. Wprost na modelu powstaje forma odzieżowa. Podoba Wam się ten sposób? Mi bardzo, korzystam z niego czasem. Ma to jednak miejsce raczej w modelach, w których występuje dużo marszczeń, drapowań i upięć.

 

I jeszcze jedna babka, która dzieli się wiedza na temat tego sposobu przygotowywania form odzieżowych.

 Spójrzcie na przygotowanie szablonu na gorset. Czy to nie wydaje się być banalnie proste? Modelowanie przestrzenne daje naprawdę ogromne możliwości, nawet jeśli nie znamy podstaw konstrukcji.  Kto mi jednak odpowie na pytanie, w czym tkwi haczyk?

 Modelowanie przestrzenne pozwala stworzyć naprawdę skomplikowane szablony. Obejrzyjcie ten film. Mężczyzna, który przedstawia nam sposób przygotowania szablonu na skomplikowaną sukienkę po prostu narysował ją na wcześniej uszytym kadłubku. Muszę przyznać, że ten sposób zadziwił mnie kiedyś bardziej, niż mogłabym przypuszczać. Nie dlatego, że taki sposób istnieje i ktoś go używa. Ale dlatego, że istnieją szkoły, które w ten sposób uczą modelowania. Dla mnie oczywistą oczywistością jest to, że takie cudaczki mogę przygotować w 2D i po uszyciu będą wyglądały dokładnie tak, jak sobie zaplanuję.

 A oto modelowanie przestrzenne wprost na tkaninie. To właśnie część, którą osobiście stosuję od czasu do czasu. Jak Wam się podoba taki sposób przygotowania odzieży?

 

Dlaczego wybieram modelowanie na płasko?

  • po pierwsze i najważniejsze, tę formę lubię najbardziej, jest najbliższa mojemu wykształceniu, taka czysto matematyczna zabawa
  • szablony od razu otrzymujemy w postaci elektronicznej,
  • w razie jakichkolwiek poprawek mogę natychmiast coś zmienić, poprawić, sprawdzić.
  • na koniec jeszcze kwestia lenistwa, komu by się chciało rysować coś na papierze, jak można sobie poklikać i w międzyczasie zajrzeć tutaj do Was :-)

 A na koniec coś, co w konstrukcji odzieży mnie zachwyciło. Poniższy filmik ukazuje etapy powstawania pięknej sukni w domu mody Dior. Ten kalkulator, dokładne proporcje i techniczne podejście do tematu szalenie mi się podoba. Idelanie wyliczone piękno.

 

I jak Wam się podoba konstrukcja odzieży? To jedziemy z tym koksem w tym roku? A może Wy próbowałyście innych metod, sposobów, trików? W przygotowaniu szablonów wszystkie chwyty są dozwolone, jeśli prowadzą do pięknych i wygodnych modeli.