- Kategoria: Szycie jest proste
- Opublikowano: 23 grudzień 2015
Papavero zaproponowało abym podzieliła się z Wami moją drugą pasją po szyciu czyli farbowaniem. Dzięki farbowaniu można odnowić stary ciuszek, zmienić nie lubiany lub znudzony kolor albo po prostu uszyć nowy i zafarbować wedle własnego uznania. Z domowym farbowaniem mam już spore doświadczenie jednak non stop czytam i powiększam swoją wiedzę, staram się obmyślić coś nowego, łatwiejszego albo ciekawszego.
Oprócz tradycyjnego farbowania możemy farbować ombre, wielokolorowo, lodem, naturalnymi składnikami, rdzą.... Tradycyjne farbowanie, w skrócie, polega na godzinnym gotowaniu ale powiedzmy szczerze, nie każdy ma czas, chęci, warunki czy możliwości. Dlatego opracowałam i wielokrotnie przetestowałam metodę na zimno, która jest błyskawiczna, sprawdza się równie dobrze i z niej najczęściej korzystam.
Co i kiedy farbujemy
Możemy to rozegrać na trzy sposoby:
- farbujemy cały materiał, wykrawamy elementy wykroju, szyjemy
- farbujemy wykrojone elementy, szyjemy z już zafarbowanych
- farbujemy już uszytą rzecz
Ja skłaniam się ku trzeciej opcji i tą też w głównej mierze wykorzystuję. Dlaczego? podczas farbowania na zimno jestem już pewna efektu końcowego, łatwiej też jest obracać daną rzecz aby dokładnie i równomiernie się zafarbowała. Jeśli jednak farbowałam cały materiał bądź wykrojone elementy zawsze jakiś się zaplątał, złożył czy ukrył i były różne odcienie.
Jedynym na co trzeba zwrócić uwagę jest to iż trzeba wcześniej pomyśleć o dopasowanych kolorystycznie niciach lub korzystać z bawełnianych. Przykładowo jeśli materiał jest biały i szyjemy go białą nitką a potem chcemy zafarbować na czarno to białe nitki jeśli nie będą bawełniane nie chwycą barwnika, dana rzecz będzie czarna z białymi przeszyciami. Możemy też uszyć daną rzecz częściowo a widoczne przestębnowania zostawić na po farbowaniu kiedy już będziemy mogli idealnie dobrać odcień nici. Najbardziej intensywny kolor będzie jeśli do farbowania użyjemy jasnej tkaniny, jednakże barwnik chwyci i ciemniejsze tylko powstanie inny odcień. Można też zafarbować np. coś błękitnego na żółto i wyjdzie nam zielony. Ciekawe efekty można też uzyskać mieszając kolory.
Niezbędne akcesoria
Do farbowania potrzebujemy następujące rzeczy:
- farbowana rzecz (u mnie spódnica)
- barwniki
- ocet
- sitko z drobnymi oczkami
- duża miska
- rękawiczki, najlepiej długie aby barwnik nie wlewał się nam do środka. Ja przez długi czas nie korzystałam z nich w ogóle ale wierzcie mi nie ma nic fajnego, jak się idzie załatwić jakąś sprawę z zielonymi albo niebieskimi dłońmi :)
Do tego dążymy
Na potrzeby całego procesu otrzymałam od Papavero specjalny wykrój na spódniczkę, takiej jeszcze nie szyłam :)
Testowanie kolorów. Między innymi dlatego fajnie jest mieć trochę starych rozpuszczonych barwników w butelkach ale o tym potem.
No to do dzieła!
Do garnka wlewamy wrzątek.
Przygotowujemy barwniki. Jeśli jest to mała rzecz wystarczy jeden, im większa rzecz lub chcemy bardziej intensywny kolor tym więcej używamy barwników.
Wsypujemy nasze barwniki do wrzątku.
Dokładnie mieszamy.
Namaczamy spódnicę.
W dużej misce przygotowujemy letnią wodę. Nie za dużo aby kolor był intensywny ale nie za mało aby cała rzecz się zanurzyła.
Przelewamy barwnik do miski z letnią wodą. Najlepiej przez sitko aby nie było grudek.
Dokładnie mieszamy.
Spódnicę wyciskamy z nadmiaru wody.
Energicznie wkładamy do miski z barwnikiem. Od razu po włożeniu chwyta barwnik, dlatego musimy zrobić to sprawnie aby było równomiernie.
Po włożeniu wyciągamy i wkładamy ponownie aby równo rozprowadzić barwnik.
Mieszamy ściskając, wyciągając i znowu wkładając przez jakiś czas.
W zależności jak długo będziemy trzymać materiał w barwniku tym intensywniejszy będzie kolor. NIESTETY nie możemy go tam samego zostawić bo częściowo się wynurzy a to co się wynurzy będzie miało inny odcień.
Wyciągamy i płuczemy do momentu aż wypłukiwana woda będzie w miarę czysta. Do ostatniego płukania dla utrwalenia koloru wlewamy ocet. Mieszamy.
Dokładnie płuczemy.
Suszymy mocno rozłożone, aby równomiernie wysechł.
Po farbowaniu barwnik przelewam do plastikowej butelki i czeka na kolejną farbowaną rzecz (jednak nie za długo aby się nie popsuł).
Komentarze
Cieszę się że może się przydać :)
Wszystko zależy od barwnika i koloru, jeszcze nie do końca to rozgryzłam ale zdarza się że np. żółty barwnik przechowywany w butelce zaczyna po miesiącu śmierdzieć, natomiast niebieski mam już ok. 7 miesięcy i dalej działa :) Dlatego ciężko jest mi określić ile dokładnie można go trzymać :)
no to ja tez sproboje, bo mam 20 metrow muslinu, z ktorym nie wiem co zrobic, a spodziewam sie, ze lato w koncu nadejdzie, a probowalas tych innych, tanszych, co widze na necie?
Ja niestety nie próbowałam ale jeśli boisz się użyć to zafarbuj mały kawałek prześcieradła odrobiną proszku i zobaczysz co wyjdzie.
Cieszę się że może się przydać :) Zafarbowane rzeczy nie brudzą innych, podczas prania nie puszczają koloru, pod warunkiem że utrwali się kolor octem.
Akurat planowałam tak odświeżyć kilka starych ciuchów :)
Powiedz tylko proszę, bo tego jednego się obawiam - czy pofarbowane w ten sposób rzeczy później w noszeniu nie farbują?
Np bawełniany trencz podczas deszczu itp :)
Trochę się boję, żeby nie pofarbować sobie innych rzeczy, które będą się ocierać np o spodnie i tak dalej.
:) no to trzymam kciuki. Koniecznie się pochwal jakie cudo Tobie wyjdzie.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.