Zacznę od tego, gdzie odbył się kurs. W nadmorskiej malutkiej, ale popularnej miejscowości. Czyli w Rowach. W tym oto domku, który mieliśmy cały dla siebie. W środku, razem ze mną, czekał na kursantki ten oto pies. I to był dla niego tak samo wyjątkowy czas jak dla mnie. Dla niego pierwszy urlop w życiu. Dla mnie pierwszy kurs pod pewnymi względami. Ale o tym za chwilę. Na początek proszę moje króliczki doświadczalne, czyli fantastyczną grupę na której testowałam moje konstruktorskie pomysły, o napisanie w komentarzu, że już tęsknicie za kursem. I obiecanie, że już niebawem pokażecie pierwsze skonstruowane sukienki.

 

Teraz rzecz, dla mnie, bardzo ważna. Dziewczyny pracowały na mojej nowej metodzie konstrukcji. I jeśli kogoś ciekawi, gdzie kryje się nowość, to w tej wielkiej tabeli pośrodku. Wszystkie odcinki wyliczane są z moich własnych wzorów. Pod koniec roku przyjdzie taki czas, gdy je Wam pokażę. A teraz musicie mi na słowo uwierzyć, że są fantastyczne.

  

Często chwalę za coś grupy na zajęciach. Mam takie szczęście, że na moje kursy zapisują się ludzie zakochani w szyciu. Tacy, którzy pragną się nauczyć. Ale ta grupa była wyjątkowa. Miałyśmy tylko 7 zamiast 8 dni, w porównaniu do kursów weekendowych. A zrobiłyśmy znacznie więcej. Z niczym nie musiałam się spieszyć. Na wszystko było dużo energii. Bardzo mnie to cieszy. Dziewczyny były moją grupą testową. I chociaż nie o wszystkim wiedzą, to wypróbowałam na nich więcej nowości. Nieco inaczej niż zwykle prowadziłam zajęcia. Trochę inaczej się do nich przygotowałam. Również pomoce do ćwiczeń, które im przywiozłam, były nowe, przygotowane specjalnie na tą edycję kursu. Wszystko, wraz z moją nową metodą konstrukcji, pozwoliło na znacznie sprawniejszą naukę. Wyeliminowałam z zajęć ogrom etapów, które były uciążliwe. Zamieniłam je na przyjemne nowe wzory, które robią to za nas. To ułatwiło moją pracę, ale mam też nadzieję, że usprawniło przyswajanie wiedzy.

 

Kurs nie obejmował lekcji szycia. Po godzinach, zamiast odpoczywać, najpracowitsza mróweczka uszyła próbną sukienkę. Na pierwszym zdjęciu widzicie sukienkę taką wprost po uszyciu. Jedynie dopasowaną nieco bardziej zaszewkami. Dzięki niej mogłyśmy sobie porozkminiać o pewnych poprawkach, które były potrzebne w tym konkretnym przypadku. I chociaż opowiadałam o nich przy konstrukcji, to na pewno ten przykład pozwoli łatwiej wszystkim zapamiętać, gdzie i jak należy poprawiać formę w przypadku zaokrąglonych pleców. Pozwoli też szybko i sprawnie diagnozować taką potrzebę, bo każda z dziewczyn dokładnie zapamięta, co dzieje się w takim przypadku ze środkiem piersi, linią talii, linią bioder i linią na dole sukienki a także szwem bocznym i przede wszystkim szwem na środku tyłu przy samej linii dekoltu.

 

Nauka i zajęcia sprawiły mi dużo przyjemności. Ale to tylko część, na którą należy się przygotować podczas wakacyjnych kursów konstrukcji odzieży z papavero.pl. Czas wolny można spędzić tak, jak tylko lubimy. Ja dużo spacerowałam. Razem z grupą, ale także razem z kumplem, który widoczny jest na części zdjęć. Widać, że oprócz plaży wyciągnął mnie w las, krzaki i bezdroża. Ale wolny czas to był również dobry moment, na przygotowanie jednego szablonu dla Was. Praca na świeżym powietrzu, nad morzem, była fantastycznym relaksem. Szczególnie, że internet również się relaksował i działał niesamowicie wolno.

 

I ostatni rzut oka na naszą drogę na plażę. Prowadzącą przez piękny sosnowy las. Oraz samą plażę, szeroką, piaszczystą i piękną.

  

A ja już zachęcam do zapisania sobie poniższej daty w kalendarzu. Za rok znów spotkamy się na kursie konstrukcji. Dajcie znać, czy wolicie morze czy góry. A może powinnam zorganizować takie wakacje w obu miejscach, do wyboru? Co Wy na to?

 

Bardzo dziękuję grupie za przybycie, wspólnie spędzony czas i sympatyczne rozmowy. Dziewczyny jesteście super, wszystkie! Mam nadzieję, że każda następna grupa będzie chociaż trochę tak fajna jak Wy. Liczę też na to, że nie porzucicie konstrukcji, że będziecie rozwijać swoje umiejętności i stale poszerzać swoją wiedzę. Trzymam za Was kciuki.