- Kategoria: Diabeł tkwi w szczegółach
- Opublikowano: 18 luty 2016
Sama sobie tego trującego muchomora podrzuciłam. To i mam. Jakoś z nim będę musiała żyć. W końcu tylko krowa nie zmienia zdania, nieprawdaż?
Śmiałam się niejednokrotnie z kolorowych specjalistów. Czyli z tych, co to uznają jakiś kolor za modny lub nie. I oni się zebrali wszyscy przeciwko mnie. Sprawili, że dziś, jakby to powiedział mój pies, muszę wszystko odszczekać. I tak właśnie zrobię. Zmienię zdanie na ich temat i uroczyście wszystkim o tym opowiem. Publicznie. Możecie mnie za to wychłostać. Zacznijmy jednak od tego grzyba. Nie jest tu przypadkiem, ten obrazek kojarzy mi się z najpiękniejszą porą roku. Z jesienią. Tak tak, z jesienią. Ale nie z tą deszczową i zimną jesienią zamieniającą się w przeraźliwie chłodną zimę. Z tą, która następuje zaraz po lecie. Tą piękną polską jesienią, gdy liście jeszcze ostatkiem sił tkwią na drzewach a słońce oświetla krajobrazy w sposób niespotykany w jakimkolwiek innym zakątku świata.
A teraz powód, dla którego postanowiłam zmienić zdanie na temat tych niesamowicie zdolnych specjalistów i przestać ich tak z ironią nazywać. Oto kolory na jesień 2016. Ja się w nich po prostu zakochałam. W każdym z osobna. Wszystkie razem nie stanowią dla mnie interesującego zestawienia. Ale każdy z osobna jest zachwycający. I teraz zdradzę Wam swoje mocne postanowienie. Uszyję sobie coś w każdym kolorze. Coś pięknego i kobiecego w każdym z moich jesiennych pięknych barw. I chociaż jeszcze wiosna i lato przed nami, to ja już zacznę się zastanawiać nad fasonami i szukać odpowiednich tkanin.
A jak Wam się podobają jesienne kolory? Czy razem ze mną będziecie sobie szyły w połączeniu z nimi jesienną garderobę? Ja już nie mogę się doczekać. Chętnie rzuciłabym dziś prace i wybrała się w rejs po hurtowniach tkanin. Ktoś idzie ze mną? Chociaż wirtualnie. Nawet, jeśli nie po jesienne tkaniny to przynajmniej po wiosenne i letnie. W końcu krawcowej tkanin braknąć nie powinno, zapasy trzeba uzupełnić.
Komentarze
Nie wiem co znasz, ale Wrocław jest trochę ubogi w hurtownie. Niestety trzeba gdzieś dalej na polowanie. A jak już Wrocław to w sumie zostaje nam Najko z tyłu Feniksa, na Zielińskiego sklepik, na Robotniczej. Ten obok Costy się gdzieś przeniósł, nie pamiętam ulicy. No te resztki na skrzyżowaniu piłsudskiego i grabiszyńskiej chyba jeszcze funkcjonują, ale tam to nigdy nic lepsiejszego. Bławatek też jest, też nazwy ulicy nie pamiętam. I wiele takich malutkich sklepików. Ale jakoś żaden mnie nie zachwyca specjalnie. No może Najko ma coś fajniejszego, ale te ceny!
A to akurat racja, że te kolory mogłyby przedstawiać zestaw kolorów dla różnych typów urody, a jesienią mamy kolory dla jesieni Pewnie właśnie dlatego tak mi odpowiadają zestawy na ten okres.
Niestety, jako pracująca mamuśka nie mam kiedy prania zrobić, a co tu marzyć o szyciu :'(
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.