Przy szyciu jest tak, że szczegóły robią różnicę. Niby milimetr to mało, ale jak nam się kratka rozjedzie o tyle, to może doprowadzić do rozpaczy. Każdy ma jakiś punkt, którego przekroczyć nie może. Tym razem o opowiem Wam o swoim. Jest to taki punkt z cyklu szalona krawcowa. Na szczęście nieco w moich zapędach stopuje mnie oprogramowanie do konstrukcji. Co też jest nieco frustrujące. Ten wstęp był z cyklu "Dzień dobry, nazywam się Agnieszka, szyję od kilku lat... mam problem z dziesiątymi częściami milimetra"

Ale do rzeczy. Obrazek poniżej to kołnierz i stójka, na którą dziś czekacie. Pojawi się jako element płaszczyka. Ja go właśnie stopniuję. I przy tym stopniowaniu naszła mnie ochota, na podzielenie się z Wami moim problemem. Zanim go jednak omówię, muszę wyjaśnić, co znajduje się w poniższej tabeli. Służy ona do porównywania długości wskazanych przeze mnie odcinków. Oczywiście długości te porównują się we wszystkich wybranych do porównań rozmiarach. Tutaj mamy rozmiary od 32 do 52. W jakimś wzroście, i jakimś konkretnym typie biustu. Więc to nie koniec sprawdzania, tylko część. Ale ta część wystarczy do przedstawienia mojego szaleństwa. Przedostatnia kolumna, nazwana "Subtotal" wskazuje, jaka jest różnica pomiędzy sprawdzanymi odcinkami. W tym wypadku sprawdzałam, jak kołnierz pasuje do stójki. Wszystko się zgadza. Jedynie w rozmiarze 42 widzimy różnicę, 0,01 cm, czyli 0,1 mm. Malutko, prawda?

Kliknij aby powiększyć

Pokażę Wam, jak wygląda sprawdzenie stopniowania na przykładzie boku tyłu oraz boczku przodu. Tak naprawdę jest to boczek podszewki i tył podszewki przed pewnymi modyfikacjami. Ale nie to jest istotne. Ważne jest to, jak sprawdzam, czy boki do siebie pasują. Jeśli zerkniemy na tabelkę, to widać, że w rozmiarze 32 długości boków różnią się AŻ o 2 mm. No dobra, prawie 2 mm, ale dla mnie to jest jakiś dramat. Nie mogę tego tak zostawić.  Muszę to poprawić. Ktoś może sobie pomyśleć, że przesadzam. Że przecież to normalne, że 2 mm trzeba poprawić. No to czytajmy dalej.

Kliknij aby powiększyć

Muszę wiedzieć, gdzie czai się ta straszna różnica. Poniżej sprawdzam tylko część boku. Odcinek od paszki do nacinka na talii. Okazuje się, że to tutaj czyha na mnie niespodzianka do poprawy.

Kliknij aby powiększyć

Ok, poprawiłam rozmiary od 32 do 40. Jestem z nich zadowolona. Te odcinki nie różnią się ani kawałeczek. W każdym z tych rozmiarów. Rozmiary powyżej 42 różnią się pomiędzy sobą o tycie kłaczki. I to jest początek mojej jednostki chorobowej. Ja to po prostu muszę poprawić. Nie zasnę wieczorem, jeśli tak to zostawię. Ale nie to jest moim największym problemem. W rozmiarze 42 nie zgadza się o 0,01 cm. Jak widzę taką różnicę, to czuję delikatną irytację.

Kliknij aby powiększyć

Wróćmy do różnicy w rozmiarze 42. Gdy staram się ją poprawić, czyli przesunąć jeden z punktów na talii, dzieją się cuda. Musicie mi uwierzyć na słowo, ale w tym przypadku starałam się przesunąć punkt o 0,01cm. Nie przesunął się. Ale za to różnice pomiędzy innymi rozmiarami są nieco inne. Ten wredny program nie słucha, gdy pragnę przestawić coś tak malutko. Widać programiści uznali, że taki szaleniec w przyrodzie nie istnieje. Że nikt nie będzie chciał korygować o 0,01cm. A mnie ten brak zera w przedostatniej kolumnie boli jak wyrywany ząb. Muszę się z tym jednak pogodzić. Udowodniłam to sobie godzinami prób, że niestety ale się czasem nie da. Przesunięcie 0,01 nie działa, 0,02cm rozwala znacznie bardziej. No cóż, zostawiam tak. Oczywiście zostawiam rozmiar 42, tymi większymi muszę się zająć. Nie ma mowy, aby je tak zostawić.

Kliknij aby powiększyć

Stopniowanie poprawione na tyle, na ile pozwala oprogramowanie. Jeden mały zgrzyt zostawiam. Trudno.

Kliknij aby powiększyć

Na poniższym zdjęciu widzicie sprawdzony cały bok. Już nie tylko kawałek wybrany a calutki bok. Rozjechał mi się rozmiar 50. I muszę Wam się przyznać, że na moim etapie chorobowym, godzę się z tym. Nie podoba mi się to, wolałabym inaczej, ale mogę o tym zapomnieć gdy przejdę do kolejnego sprawdzanego kawałka.

Kliknij aby powiększyć

Błędy w stopniowaniu czasem mi się zdarzają. Wynika to z różnych rzeczy. Może pominę jakiś kawałek przy sprawdzeniu. Albo przy poprawianiu jednego odcinka, przypadkowo zepsuje inny. Staram się jak mogę a moje drobne, przedstawione powyżej, nieszkodliwe natręctwo pomaga Wam potem w szyciu. Ciekawa jestem, czy podczas szycia też macie jakieś swoje dziwactwa, które tak naprawdę poprawiają jakość szycia. Koniecznie dajcie znać, abym nie czuła się osamotniona w mojej szyciowej chorobie.