Na początek powiem Wam, z czym mi kojarzą się Święta Wielkanocne. Jeden z takich obrazków, który najbardziej utkwił w mojej głowie, to szklana zielona misa pełna czerwonych od cebuli gotowanych jaj. U mojej babci stała zawsze na stole świątecznym. Nieco później, gdy podrosły najmłodsze wnuki babci, misa była pełna jaj malowanych kolorowymi barwnikami. Ale z tych najdalszych wspomnień nie da się wymazać charakterystycznego widoku. Czy Wy również macie taki obrazek w głowie? Ach, to ja opowiem Wam o nieco mniej uroczym obrazku, który z jednymi z tych świąt stanowi całość zapamiętaną przez Wszystkie wnuki mojej babci.

Kliknij aby powiększyć

A teraz zwierzenia mniej urocze. Dlatego Ci o słabych nerwach proszeni są o przyjście tutaj z rodzicami lub młodszymi od siebie opiekunami chwil drastyczniejszych. Jak jeden mąż wszyscy moi kuzyni rozrabiali. A było ich naprawdę sporo biorąc pod uwagę to, że byli urwisami nadzwyczajnymi. Podczas jednych świąt ucierpiał kot. I chociaż znęcanie się nad kotem nie było dla nas oczywiste, to zapewniliśmy mu niezłe przeżycia. Powiem krótko, chcieliśmy dobrze a wyszło jak zawsze. Wracając do kota, ten spędzał z nami całe święta. Dostawał od nas szyneczkę, kiełbaskę, pyszności z obiadu i inne smakołyki. Ale to mu nie wystarczało. Szczególnie upodobał sobie słodkości. A babcia moja piekła pyszne ciasta z najcudowniejszymi słodkimi kremami. A kot robił na ich widok oczy jak jego kumpel ze Shreka. I nikt nie mógł się oprzeć, aby mu nie oddać chociaż kawałeczka. Po całym dniu kulinarnych przyjemności kota bolał brzuch tak, że leżał na boku i stękał. Byliśmy pewni, że zabiliśmy kota i nikt z nas nie chciał się przyznać, że coś mu daliśmy do jedzenia. Kot przecierpiał tak dłuższą chwilę, pokręcił się ospale po domu, pobiegał nawet za jakąś zabawką i nagle ożył. Dopiero nieco później, kończąc wizytę u babci mogliśmy się przekonać o tym, co spowodowało to nagłe wyzdrowienie. Kot zwrócił nam wszystkie smakołyki do dziecięcych butów. Nikt nigdy więcej nie odważył się go dokarmiać. A przy rodzinnych spotkaniach zawsze ktoś tego kota z dzieciństwa przypomni. I to, że babcia prosiła, aby kotu nic nie dawać, bo żebrak już jadł.

Kliknij aby powiększyć

Opowiadając tą dziecinną historyjkę, czuję już atmosferę świąt. Krzątających się mam i babć, rozrabiających dzieciaków i pyszności na stole. I jestem ciekawa, czy Wy również czujecie już święta. Czy jesteście na nie gotowi, a może dopiero planujecie gdzie spędzicie te dni. A może ktoś z Was będzie miał wtedy czas dla siebie, na małe przyjemności, również te krawieckie. Koniecznie dajcie znać, czy świąteczne dni cieszą Was bardzo i jakie macie plany na ten czas. I oczywiście dajcie znać, czy w ten dzień Wasza rodzina i Wy będziecie ubrani w rzeczy uszyte własnoręcznie. A ja już teraz składam Wam świąteczne życzenia. Nie sprzątajcie drugi raz za szafami, tam nie widać, spędzicie ten czas z najbliższymi. ;-)

Kliknij aby powiększyć