Moja komunia była dziesiątki lat temu. Ale do dziś pamiętam, co dostałam na prezent. Moje babcie, ciocie, wujkowie i cała reszta rodzina zrzuciła się na rower. Byłam szczęśliwa, bo wystarczyło. Mogłam kupić sobie rower, wymarzony czerwony Jubilat był mój. I to była naprawdę pełnia szczęścia. A jak to było u Was? Dajcie znać, jak wspominacie swoje prezenty z dzieciństwa. Takie z mniej lub bardziej ważnych uroczystości. Może pamiętacie prezent urodzinowy albo niespodziewany od Cioci z Ameryki. Albo jakiś specjalny podarek od ukochanej babci. Czekam na Wasze zwierzenia. Jedno z nich wybiorę w poniedziałek i tradycyjnie już przyznam jedno pobranie do wykorzystania na naszej stronie.

A tak poza weekendowym konkursem powiem Wam, że w tym roku komunię będzie miał mój chrześniak. U mnie właśnie szyje się sukienka na tę uroczystość. Oczywiście sukienka jest dla mnie. Dla chrześniaka książka o tym, jak być dobrym człowiekiem. Książka uczy maluchów jak być miłym i fajnym chrześcijaninem. W książce oczywiście koperta, która może i jemu pozwoli zrealizować swoje marzenia. Chociaż marzenia mojego chrześniaka podzielone przez ilość gości dają dość grubą kopertę. Takie czasy, że dzieci marzą o znacznie droższych prezentach. Mam nadzieję, że te prezenty cieszą ich tak samo, jak mnie cieszył rower.

Komentarze

papavero
#21 papavero 2018-05-15 16:58
Cytuję czubek23:
Cytuję papavero:
Cytuję Zakwitnij:
Pokażesz nam komunijną sukienkę dla chrzestnej?


Początkowo miała to być sukienka z jednego z istniejących szablonów. Ale tak sobie pomyślałam, że długa kopertowa kiecka by się przydała. I taką sobie uszyłam. Pojawi się na pewno. :-)

oby jak najszybciej ;)

Dziś na pewno nie, dziś jeszcze pracuję nad bluzkami. :-) A sukienka musi też mieć drugą opcję. Jeszcze nie mam pojęcia jaką. Ale za to mam już na tą drugą tkaninę. Więc czekamy tylko na natchnienie ;-)
czubek23
#20 czubek23 2018-05-15 15:46
Cytuję papavero:
Cytuję Zakwitnij:
Pokażesz nam komunijną sukienkę dla chrzestnej?


Początkowo miała to być sukienka z jednego z istniejących szablonów. Ale tak sobie pomyślałam, że długa kopertowa kiecka by się przydała. I taką sobie uszyłam. Pojawi się na pewno. :-)

oby jak najszybciej ;)
Zakwitnij
#19 Zakwitnij 2018-05-15 14:28
Cytuję papavero:
Cytuję Zakwitnij:
Pokażesz nam komunijną sukienkę dla chrzestnej?


Początkowo miała to być sukienka z jednego z istniejących szablonów. Ale tak sobie pomyślałam, że długa kopertowa kiecka by się przydała. I taką sobie uszyłam. Pojawi się na pewno. :-)

:D
papavero
#18 papavero 2018-05-15 13:54
Cytuję Zakwitnij:
Pokażesz nam komunijną sukienkę dla chrzestnej?


Początkowo miała to być sukienka z jednego z istniejących szablonów. Ale tak sobie pomyślałam, że długa kopertowa kiecka by się przydała. I taką sobie uszyłam. Pojawi się na pewno. :-)
papavero
#17 papavero 2018-05-15 13:49
Cytuję sabina 7345:
Pomimo tego, że przyjmując komunię byłam bardzo chora Najbardziej z komunii pamiętam złote kolczyki (trzy wiszące serduszka na jednym) które dostałam od cioci Halinki, no i złoty pierścionek od dużo starszej siostrzyczki Ewy. Byłam bardzo szczęśliwa.Noszę do dziś :3 :3 :3

Nagrodę wygrywa Sabina. A wszystko przez to, że ja też dostałam złote kolczyki od cioci Halinki na komunię. Jednego od razu zgubiłam, drugiego jako nastolatka wymieniłam wraz z jeszcze jednym pojedynczym kolczykiem mamy, na podróbki glanów. :-)

Bardzo mi miło było czytać Wasze wspomnienia. Dziękuje wszystkim. :-)
Zakwitnij
#16 Zakwitnij 2018-05-15 12:41
Pokażesz nam komunijną sukienkę dla chrzestnej?
Moja komunia była dobre 30 lat temu, byłam u prawdziwego fryzjera, i miałam cudowną tiulową sukienkę z bazaru Różyckiego , to było coś. Na prezent kolczyki i łańcuszek złoty, jakieś pieniądze ale najbardziej byłam przeszczekiwać ze to mój dzień, cała rodzina zjechała dla mnie.

Moje chrześnice , jedna 2 lata mam czas, druga miała komunie 2005, kupiłam jej ogromny zestaw kredek akwarelowych pudle z orzechowego drewna, książkę jak nimi rysować i dołożyłam coś w kopertę bo zbierała na komputer. Pięknie rysuje do dziś, bardzo długo to pudło stało u niej na biurku.
asica.st
#15 asica.st 2018-05-12 20:22
[quote name="asica.st"] Za zebrana kasę rodzice kupili mi (bardziej sobie) magnetofon szpulowy chyba firmy Grundig :)
]
mała korekta to nie był Grundig tylko Unitra ZK 140 czy 120 jakos tak miał napisane :)
asica.st
#14 asica.st 2018-05-12 20:09
Moja pierwsza komunia św była 35 lat temu. Miałam zakręcone loki , szyta na miarę sukienkę i kremowe sandały, bo białych na mój rozmiar stopy (39) nie było. Nie dostałam roweru,ale dwa zegarki bo chyba chrzestni nie dogadali się co kto daje :) do tego 10 czekolad i 8tys albo milionów bo nie pamiętam jaka była jednostka :) dodatkowo od kochanej babuni parasol w białe stokrotki, który służył mi przez prawie 10 lat i najbrzydszą ikonę od cioci Trudzi ( zdrobnienie od Gertrudy) .Za zebrana kasę rodzice kupili mi (bardziej sobie) magnetofon szpulowy chyba firmy Grundig :) a najbrzydsza ikona z czasem zaczęła ładnieć i dziś nawet jest piękna.Cioci Trudzi już nie ma a ikona jest i wisi w centralnym miejscu na ścianie w salonie/pokoju dziennym do dziś.
Martonela
#13 Martonela 2018-05-12 18:29
Na moje chyba dziesiąte czy dziewiąte urodziny moja chrzestna zabrała mnie do sklepu z zabawkami i powiedziała, że mogę sobie wybrać jedną zabawkę, jaką tylko chcę. Było tam naprawdę wszystkiego pełno. Rowerki, kredki, tablice do malowania, czego tylko taka mała duszyczka zapragnie.
A co ja wybrałam? Zielonego, gumowego, glutowatego pająka wielkości dłoni, którego można bylo rzucać na ścianę a on się do niej przyklejał :lol: byłam przeszczęśliwa :D jak tylko wróciłam do domu rzucałam tym pajątkiem na obite skórą drzwi wejściowe, a później ciągnęłam do za jedną nogę, żeby to odkleic i tak w kółko przez kilka dni :D
Do dziś nie wiem co mi się w tym podobalo, ale to była naprawdę dobra zabawa. I chyba to się liczylo. A nie ile to kosztowało, kto miał coś lepszego, albo czy mój pająk miał trzy paski albo haczyk ;-)
justyna1014
#12 justyna1014 2018-05-12 07:33
Komunie miałam ponad 20 lat temu. Wtedy prezenty i samo podejscie do nich było inne.
Z prezentów komunijnych pamiętam trzy.

Ogromną encyklopedie PWN, z której w dzień Komunii nie byłam zadowolona -brak obrazków, a która służyła mi przez wiele lat edukacji. Dziś stoi na najwyższej półce, aby mogła kiedyś posłużyć mojemu trzyletniemu dziecku.

Maleńki złoty zegarek od mojej babci wyprodukowany w 1905r. Nigdy nie był sprawny, nigdy też nie udało się go naprawić. Miał spełniać inna rolę niż banalne pokazywanie czasu. Babcia dostała go od swojej mamy jako młoda dziewczyna, kiedy wybuchła wojna. Miała go wymienić na jedzenie czy leki w najgorszym dla niej momencie. Dzięki dobrym ludziom których spotkała nigdy nie musiała tego robić. Zegarek jest w rodzinie do dziś.

I na koniec całe 180 złotych, za ktore mama kupiła mi nowa kołdrę i piękny komplet pościeli.