- Kategoria: Lekcje konstrukcji odzieży
- Opublikowano: 28 marzec 2017
Bywa tak, że się projektant stara. A konstruktor przenosi jego wizję na papier. Na końcu krawiec przeszywa na podstawie współpracy swoich poprzedników coś, co miało być piękne, a wychodzi koszmar. I dziś jeden z takich koszmarów Wam pokaże. Wszystko po to, abyście zobaczyli, jak wygląda praca nad modelem. Nie zawsze jest usłana różami, czasem to jest bieg przez płotki.
Wymyśliłam sobie bluzkę. Miała być bardzo prosta. Plisa dookoła dekoltu i ozdobne zakładki. Do tego długi rękaw i zwiewna tkanina. Zaczęłam od kawałka materiału i poskładania upragnionych zakładek na manekinie. Zachwycona efektem przeniosłam pracę do mojego biurka i konstrukcji tegoż przodu.
Powstał. Po jego przeszyciu okazało się, że zakładki wcale nie chcą współpracować. Poniżej widzicie bohatera dzisiejszej opowieści, czyli przód z upiornymi zakładkami. Wyglądają po prostu okropnie. Nie układają się tak, jak powinny. Efekt jest daleki od tego, który przyświecał mojej pracy. Na podstawie tak przeszytego kadłubka, mogę zazwyczaj zabrać się za poprawki. Czasem są one nieznaczne, drobne i przyjemne. Czasem są tak ogromne, jak w widocznej bluzce. Na szczęście takich koszmarów trafia się niewiele. Ale są. I zapewne Wam podczas szycia również się zdarzają. Cierpliwie należy je poprawiać, gdyż właśnie te koszmary uczą nas najwięcej.
Moja praca nad koszmarkiem była dość długa. Przeszywany był jeszcze kilkukrotnie. Zmiana głębokości i położenia zakładek powoduje zupełnie inne ułożenie przodu. Jedne z nich były bliższe ideału, inne zabawne i mniej urodziwe. Tak właśnie wygląda praca nad projektem. Czasem tych próbnych przeszyć jest mniej, innym razem trzeba się napracować. Ale wszystko dąży do tego, aby otrzymać ostatecznie model, z którego jestem zadowolona. Tym razem również tak się stało.
Nie wgląda jak pierwszy zamysł, ale powstał w wyniku modyfikacji i prób. Model ostateczny wygląda fajnie i taki pozostanie. Posiada trochę mniej zakładek, niż zakładałam na początku. Są większe, ale rozkładają się w taki sam sposób jak na pierwszym obrazku. Doszyta listwa pięknie trzyma plisy i kontrafałdę. Model skonstruowany jest w jednym rozmiarze. Czeka już tylko na przeszycie z właściwej tkaniny i zestopniowanie. I właśnie tak wygląda moja praca każdego dnia. Trochę zabawy, mnóstwo szycia, odrobina prucia i długie godziny spędzone nad konstrukcją. Praca marzeń po prostu. Polecam gorąco konstrukcję odzieży, to fanstastyczne zajęcie.
Komentarze
Pewnie, ze powinnas, rozni sie od tej z potencjalem mozliwoscia wszycia rekawow Moze jako zajaczkowy prezent?
Ale to się podoba aż tak? Że powinnam ją gdzieś wcisnąć?
Buuuu
Tym, że ta nie jest na stronę
Nie konstruuje się zawsze od samego początku. Pracuję zazwyczaj na wcześniej przygotowanych siatkach konstrukcyjnych, czyli takich modelach podstawowych. Wzory raczej pamiętam, ale często sięgam po różne publikacje. Przy poprawkach/modyfikacjach kadłubka rękaw konstruuję zawsze od nowa. I wtedy rzeczywiście sięgam po wzory. Może nie dlatego, że ich nie pamiętam, ale żeby się nie pomylić.
Tak nie jest. O ile sama konstrukcja, czyli sam kształt modelu, można przewidzieć. O tyle ozdóbki wychodzą czasem nieco inaczej, niż byśmy się spodziewali. Konstrukcja nad kolekcjami w przemyśle też wygląda podobnie. Przeszywa się, sprawdza czy dobrze leży, czy podoba się projektantowi... a potem wszystkie sugestie nanosi się na modele. To taki proces
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.