Nigdy jakoś nie byłam przekonana do dłuższych płaszczy więc skróciłam go o dobrych 10 cm, zaszyłam rozporki i usunęłam kaptur, z którym miałam problem. Cztery razy wszywałam zamek w kapturze i płaszczyku, prułam i znów wszywałam i w końcu pozbyłam się tego atrybutu, bo nie wiem czy materiał (dzianina wełniana) wytrzymałby dalsze prucia. Podniosłam zaszewki piersiowe, bo były dla mnie za nisko. W sumie - jak nigdy - jestem zadowolona z tego wiosennego ciuszka
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.