Domowa maszyna w profesjonalnej pracowni?

Gdyby ktoś powiedział mi jakiś czas temu, że będę się cieszyła z domowej maszyny do szycia jak małe dziecko, to trzy razy puknęłabym się w czoło. W pracowni mam dużo przemysłówek. Kocham je nad szycie. Ale dziś dotarła do mnie nowiutka maszyna do szycia. Domowa, bialutka, malutka w porównaniu do moich przemysłówek. Ponad 500 ściegów, mnóstwo wzorów dziurek, piękny plastikowy futerał. No cudo. I właśnie przed chwilą admin nagrał pierwszy film. To fakt, zupełnie amatorski, przedstawiający próby kolejnej stopki i zabawa w szycie z wolnej ręki. Muszę się przyznać, że tak szyłam po raz pierwszy w życiu. Ale nie efekt jest ważny, najważniejsze jest to, do czego ta maszyna będzie mi służyła. Ale najpierw film, potem zwierzenia.

Filmy, filmy, filmy!

Już niebawem. Ćwiczymy, próbujemy, testujemy. Uzupełniamy nasze studio o najważniejsze elementy. Dopiero przy testach wychodzi na jaw, że brakuje jeszcze jakiegoś stojaka, trzeba wymienić żarówkę w lampie oświetleniowej, tło wymaga poprawki, książki potrzebują większej półki. I fotel, ciągle brakuje mi różowego albo szarego fotela. Ale jest najważniejsze cudo. Maszyna do szycia. Część filmów będzie opowiadała o szyciu. Początkowo zakładałam, że jedna z moich zapasowych stębnówek stanie na stałe na planie filmowym. Ale bardzo, ale to bardzo coś mi nie grało. W końcu większość z Was posiada maszyny domowe. Dlatego postanowiłam się dopasować i nabyć sprzęt, jaki Wy widujecie na co dzień. Biały, piękny i nowoczesny. Admin gdy tylko to usłyszał, postanowił brać udział w poszukiwaniach. I znalazł mi cudo z ogromnym wyświetlaczem i całą masą wypasistych opcji. Nie mogłam się nie zgodzić i tak dziś kurier dostarczył ją do mnie.

Już niebawem będziecie mogli ją obejrzeć calutką. W znacznie fajniejszych filmach. A tymczasem ja biegnę ją jeszcze pogłaskać, przytulić i odstawić na specjalną półkę, która została dla niej zbudowana przez admina. I na koniec raz jeszcze powtórzę. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś w życiu domowa maszyna ucieszy mnie tak bardzo. A dziś mam z jej powodu uśmiech od ucha do ucha. Dziś to mój ulubiony sprzęt, gdyż służyć będzie w zupełnie nowym  projekcie. Ale o tym opowiem Wam dopiero za jakiś czas.