- Kategoria: Szycie jest proste
- Opublikowano: 17 styczeń 2017
Nowy rok, nowe postanowienia, nowe okazje do szycia. Pierwsza w nowym roku, na warsztat, trafiła szmizjerka. Wersja z kieszeniami bardzo przypadła mi do gustu. Przywodzi mi na myśl stroje kobiece z mojego ulubionego okresu kinematografii. Casablanca, deszczowa piosenka itd.
Aż trudno uwierzyć, że to już minął rok od początku mojej przygody z szyciem i z papavero. Wciąż się uczę, więc pamiętajcie, że ten artykuł opowiada o tym, jak ja uszyłam tę szmizjerkę. Nie oznacza to, że wszystko będzie tu bezbłędnie opisane a kolejność jedyna możliwa. Wy możecie uszyć ją tak, jak czujecie. A czujne koleżanki, z większym stażem, mam nadzieję, że napiszą, co mogłam zrobić lepiej lub po prostu inaczej.
Z czasem staję się coraz pewniejsza swoich umiejętności i szyję już nie tylko z materiałów zdobytych możliwie tanio, ale i z takich które mi się po prostu podobają.
Uczmy się nie tylko na własnych błędach. Jeżeli korzystacie z nowego wykroju, którego nikt jeszcze nie użył, wykrój posiada nietypowe cięcia, a dodatkowo chcecie użyć wysoko gatunkowego materiału - Wykonajcie przeszycie próbne! Chociażby ze starego prześcieradła. Pomyłka może się zdarzyć tak samo nam, jak i konstruktorowi, i to na wielu etapach pracy.
Zaczynam oczywiście od sklejenia wykroju. Technika dowolna. Już kiedyś pisałam, że to mój ulubiony moment, no może oprócz ostatecznej przymiarki, gdy już wszystko gotowe. Ja wycinam elementy z kolejnych kartek i od razu je sklejam, ale każdy może robić to po swojemu. Więcej informacji na ten temat możesz znaleźć tu: https://papavero.pl/article?id=946.
Gdy wykrój już gotowy, materiał wybrany to nie zostaje nic innego jak wyciąć z materiału odpowiednie elementy. Pomocny może być miękki koc lub kawałek filcu podłożony pod materiał. Chodzi o to, żeby szpilki, którymi przypniemy wykrój do materiału, miały się w co wbić. Więcej info tu: https://papavero.pl/szycie-jest-proste/342-sto-do-krojenia i https://papavero.pl/szycie-jest-proste/1362-wycinamy-elementy-z-tkaniny. Na tym etapie pamiętaj o dwóch rzeczach:
Nitka prosta: Jeżeli chcesz, żeby nowa sukienka układała się prawidłowo na sylwetce, to musi być prawidłowo skrojona względem wątku i osnowy w materiale.
Precyzja: im lepiej przyłożysz się do krojenia, tym mniej problemów z dopasowaniem elementów podczas szycia, a co za tym idzie lepiej leżąca na sylwetce sukienka.
Wykrawając poszczególne elementy nie zapomnij zaznaczyć nacinków i zaszewek. Zaszewki można zaznaczyć kredą, mydełkiem krawieckim lub znikającym flamastrem do tkanin. Ale ja chciałam wam pokazać metodę z nitką w kontrastującym kolorze. Zaznaczyć musimy tylko szczyt naszej zaszewki.
Gdy już wykroimy wszystkie elementy, część z nich powinniśmy podkleić. W tym wypadku będą to obłożenia i kołnierz. Obłożenia zaznaczone są na wykrojach przodu. Możesz je wyciąć, odwrócić na lewą stronę i wtedy wykroić z materiału. Na tym etapie ważne jest, aby odpowiednio dobrać wkład odzieżowy do używanego materiału oraz aby go umiejętnie przykleić. Więcej informacji znajdziesz tu: https://papavero.pl/article?id=1011, https://papavero.pl/article?id=1448. Ja przyklejam wykrojony, z drobnym zapasem, według wykroju kawałek wkładu do wykrojonego wcześniej obłożenia. Następnie odkrawam nadmiar wkładu. To jedna z możliwości. Pamiętaj, aby podczas przyklejania dać klejowi czas i nie naciągać go przesuwając żelazkiem. Jeżeli masz wątpliwości jak to zrobić poczytaj tu: https://papavero.pl/article?id=1653.
Gdy wszystkie elementy mamy już przygotowane można zacząć szyć. Oryginalny przepis szycia nie przewidywał kieszeni i dlatego musiałam go nieznacznie zmodyfikować. Zaczynamy więc od zszycia worków kieszeniowych, układając wstawkę boku i przód sukienki prawymi stronami do siebie. Dzięki temu, że zszyliśmy już worki kieszeniowe, będziemy mogli je ładnie wszyć w szew boczny sukienki. Będą się wtedy lepiej układać i nie będą się podwijać przy zakładaniu. Po wstępnym przestebnowaniu całości worka kieszeniowego część brzegu (która nie będzie wszyta w szew boczny) zabezpieczam ściegiem owerlokowym(u mnie to tzw. ścieg czteronitkowy zabezpieczony).
Na zdjęciach widzimy zszyty worek kieszeniowy i ułożony pod sukienką tworząc właściwą kieszeń.
Kieszenie zaprasowuję i fastryguję do przodu sukienki, aby nie przesuwały się w trakcie dalszego szycia.
Łączę za pomocą szpilek przód i tył sukienki, aby zszyć boki. Stebnuję.
Po spasowaniu i zabezpieczeniu szpilkami przodów powyżej wstawki bocznej stębnuję zaszewkę gorsową. Zszywanie zaczynam od nacinka, i zszywam „na dwa razy”. Dzięki temu mam pewność, że nacinki spotkają się idealnie w miejscu, w którym powinny.
Tak powinna wyglądać sukienka na tym etapie (na zdjęciu strona lewa).
Zszywam tyły powyżej wstawki (element nr 3).
Zszywam plecy.
No i klops. Tak ładnie szło i przestało. Wstawka w boczku (element nr 3) nie chce pasować do pozostawionego dla niego miejsca. Oczywiście pierwsza myśl: coś zrobiłam nie tak. I dawaj sprawdzać, upinać na różne sposoby i składać papierowe szablony, stebnować, pruć, stebnować, pruć i denerwować się na brak własnych umiejętności. Nie mogąc sobie poradzić, udałam się po poradę do najbardziej kompetentnej w tych kwestiach osoby. Okazało się, że co nagle to po diable i dołożona na szybko kieszeń sprawiła psikusa podczas stopniowania. To nie brak moich umiejętności, a chochlik technologiczny i fakt, że elementy zwyczajnie do siebie nie pasowały.
I tu kolejna nauka dla Was wszystkich (i dla mnie też oczywiście). Wierzmy w siebie i nie bójmy się pytać.
Gdybym wcześniej zaufała swoim przeczuciom co do złego szablonu i wcześniej zapytała, zaoszczędziłabym nie tylko pół dnia, ale i ze 20 metrów nici. Na pewno nie jestem jedyną, która papavero przypisuje niemal boską moc powoływania szablonów do życia.
Po uzyskaniu szablonów poprawionych elementów mogłam odetchnąć z ulgą. Okazało się, że te złe były za duże, wiec dało się przyciąć je do odpowiednich rozmiarów, nie tracąc tkaniny. Tej tradycyjnie było w sam raz i nic nie zostało na poprawki.
Rozprułam tylko tam, gdzie potrzebowałam, przycięłam i do roboty.
Najpierw wszyłam dolną krawędź wstawki. Na tym etapie pomijamy jeszcze zaszewkę.
Następnie górne krawędzie wstawki (elementu nr3). Zaszewka dalej niepołączona.
Dopiero teraz zabieram się za zaszewkę. Dzięki zostawieniu sobie jej na koniec mogę ułożyć sobie spotykające się na lewej stronie narożniki możliwie płasko, traktując zaszewkę jako całość - od ramienia.
Spinając ramiona szpilkami, robię szybką przymiarkę. Jeżeli wszystko jest OK. Wykańczam szwy na owerloku. U mnie standardowo ścieg czteronitkowy zabezpieczony.
Szykuję obłożenia, wykańczając wolną krawędź na owerloku.
Obłożenia mocuję szpilkami. Na razie nasze cudo wygląda tak:
Zszywam kołnierz, składając go prawymi stronami do siebie.
Tylko stebnuję i odcinam nadmiar materiału, bo nie chcę, żeby krawędź po wywinięciu materiału była zbyt gruba.
Krawędź fastryguję. Po pierwsze łatwiej będzie mi go rozprasować, a po drugie rozważam stebnówkę wzdłuż krawędzi (ale na razie jeszcze nie jestem pewna).
Zszywam ramiona, szew obrzucam czteronitkowym zabezpieczonym.
Wszywam kołnierz. Układam go tak, aby warstwa z wkładem odzieżowym wylądowała na wierzchu i przyszywam stebnówką przez jedną warstwę (tą bez wkładu). Potem zszywam przypięte wcześniej obłożenia, zamykając między obłożeniem a sukienką kawałek kołnierza. Ależ te klapy będą piękne po rozprasowaniu.
I tak sobie oglądam na manekinie i coraz bardziej mi się to co robię podoba. Ale, ale… coś tu nie gra. Dlaczego tu nie ma obłożenia przy kołnierzu?
Znajduję fragment wykroju, którego jakimś cudem nie wycięłam, a w stercie skrawków ostatni fragment wełenki, na którym obłożenie ma szansę się zmieścić (no i wyszło jeszcze, że nie dość, że zapominalska to jeszcze kłamczucha, bo pisała, że tkaniny nie starczy na poprawki. No, ale to bardzo mały kawałek był, no…). Nawet znalazłam jeszcze kawałek wkładu odzieżowego (nigdy już mężowi nie powiem, że za dużo kupił… … albo pewnie powiem, niech się pilnuje). Z tego galimatiasu tworzę moje brakujące ogniwo.
Ogniwo doszywam przy ramionach do obłożęnia już przyszytego do sukienki.
Następnie doszywam ogniwo do kołnierza.
Szykuję rękawy. Zszywam zaszewkę.
I zszywam krawędź rękawa.
Przymiarka i jeżeli mieści nam się ręka w rękawie, to możemy wykończyć szwy na owerloku. Tu należy się ostrzeżenie dla osób, które chciałyby zrobić z tego wykroju płaszczyk. Rękawy są wąskie i dopasowane zaszewką. Weźcie to pod uwagę i rozważcie zmianę rękawa dla płaszcza.
Wszywam rękawy. Aby łatwiej wdawało mi się materiał w główce rękawa, układam pod stopką wszystko tak, aby na ząbkach transportu dolnego znajdował się materiał rękawa. Ząbki wdadzą prawie że samoistnie to co należy wdać.
Po przestebnowaniu sprawdzam czy nic się nie marszczy. Jeżeli rękaw wygląda dobrze można zabezpieczyć szew dookoła rękawa owerlokiem.
Pozostaje już tylko przymierzyć i podwinąć. Możemy też przymocować obłożenie na szwie ramieniowym, jeżeli nie zrobiliście tego wcześniej.
Dla chętnych pozostaje jeszcze przyszyć guziki i obrębić dziurki, ale kto by miał na to czas.
Gotowa szmizjerka prezentuje się następująco.
Nie wiem jak wy, ale ja bardzo lubię widok od wewnątrz.
Krytyka, baty i klęczenie na grochu.
Justynko, bardzo Ci dziękujemy za taki ładny przewodnik. A wszystkich, którzy przeczytali prosimy o achy, ochy a następnie krytykę. Bo podnoszenie własnych umiejętności możliwe jest tylko wtedy, gdy słuchamy rad innych oraz gdy sami tego pragniemy, aby to co uszyjemy, było coraz piękniejsze. Ja zacznę, bo jestem pewna, że Justyna weźmie to sobie do serca i następnym razem wypróbuje:
- obłożenia, obłożenia, obłożenia... obłożenia! Justyna odda się dzisiaj łamaniu kołem, a Wam nie zdradzimy, jakiego słowa używała zamiast obłożeń.
- Wszywanie rękawa. Ten sposób, który osobiście wcześniej też gdzieś już opisywałam, jest łatwiejszy niż szycie po główce. Gdy jako początkujący opanujemy ten sposób należy bez obaw ćwiczyć swoje umiejętności i szyć po główce. Bo tak trzeba i już.
Komentarze
ale czemu ? wystarczy jedna igła i 3-nitkowy ścieg , wtedy szew jest lżejszy i łatwiej na łukach wykręcić ,nie ?
I wszystko jasne. Teraz nie będzie wymowek, wiec musze się zabrać za coś z kołnierzem rewersowym
No to zagadka wyjasniona.
To, ja dodam w skrocie swoje trzy grosze na podstawie tego, co wyczytalam w dosc porzadnych ksiazkach. Przy kolnierzach i rewersa element pod spodem powinien byc ciut mniejszy niz element wierzchni po to, aby szew laczacy te dwa elementy w zadnym wypadku nie przechodzil na wierzch elementu. w tym celu trzeba czesc wierzchnia nieco przymarszczyc/wdac zszywajac oba elementy ze soba. Po wywinieciu na prawa strone i zaprasowaniu szew laczacy uklada sie rowno, ale predzej przejdzie pod spod niz na wierzch - ale jest to tyci mni roznica i szew jest optycznie zawsze na krawedzi. Szyje tam mezowi koszule i sobie zakiety i ten maly chwyt pomaga.
Nicowanie to takie ładne słowo na wywracanie na drugą stronę:)
Dla mnie nie, ale co tam. To tylko słowa. Grunt, żeby szyć dobrze, niezależnie od nazwy.
@aneta , bardzo sie cieszę że wspomniałaś o naddawaniu. Jestem amatorem i szyje intuicyjnie, dlatego bardzo cenie sobie wszystkie komentarze doświadczonych krawcowych. Dzięki Wam jestem w stanie rozwijać swoja pasję. To moja pierwsza szmizjerka z kołnierzem. Czy mogłabyś wyjawić mi wiadomości dotyczące naddawania kołnierza oraz obłożeń? Większość tutków w necie, moim skromnym zdaniem jest mało wartościowa i raczej nie fachowa.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.