mirmar

Gdybym robiła Wam takie dodatki na szwy w miejscu opisanym poniżej, na pewno byłoby Wam łatwiej szyć. Jednak problem pojawiłby się całkiem inny, ale to już opowieść na inny poniedziałek. A tak swoją drogą,  to w tym tygodniu poniedziałek papaverowy znów jakoś rozjechał się z tym kalendarzowym. Ale za to jaki będzie ładny wtorek zwany środą, już jutro bowiem wykrój na kolejną fajną bluzkę.

Moja koszula otrzymała mnóstwo stębnówek. Każdy szew został nimi ozdobiony podwójnie. Ot takie ćwiczenie szycia prosto. Kiedyś będzie mi to szło wprawnie i szybko, przy tym modelu było powolutku i mozolnie. A potem nauka wykonania zapięcia czyli sztuka na wyższym poziomie. O wszywaniu rękawów nie wspomnę, ta tkanina mnie wnerwiała na maksa w tym miejscu. Gorzej wszytych moje oczęta nie widziały, a pewna krawcowa chciała mi to wyrwać z rąk i poprawić... ale przecież ja się zawzięłam, ja muszę sama.

Dziewczyny jak wyglądacie, kiedy czegoś szukacie? Bo ja dokładnie tak jak ilustruje to zdjęcie. Wyglądam tak nienagannie jak szukam rano drugiej skarpetki, jak mi się zawieruszy gdzieś szczotka do włosów. Wyglądam tak wyśmienicie również przy myciu garów, gdy szukam gąbki. I tego się trzymam, po co sobie szukać nowych problemów. A dziś wszyscy, pięknie wyglądając, poszukamy punktu, wokół którego przenosimy zaszewki.

Ten odcinek tak naprawdę powinien był być pierwszy. Jest drugi i tak musi zostać, jednak pamiętać należy, że jest ważny do obejrzenia i zapamiętania. Pomimo, iż tutaj nie nauczymy się zbyt wiele, to lekcja ta jest bardzo istotna co do zasady przenoszenia zaszewek.