Wydarzenia ze świata mody

Andrzejki, potem mikołajki, gwiazdka i sylwester. Zabawa i prezenty. Celowo wybrałałm taki nieco komercyjny zestaw, abyśmy mogli przejść do tego, co nastąpi następnego dnia. Nowy Rok, a potem szybciutko wiosna i moda za wielkie pieniądze. Podobno wszystko piękne i budzące zachwyt. Czy na pewno wszystko i wszystkich zachwyca?

Dzisiaj pokażę Wam takie obrazki, które cieszą oko przy porannej kawce. Ale też takie, które mnie martwią. Uszyłyście coś ładnego, ale dziś nie będę tylko chwaliła. Dziś będę marudziła, bo dziś jest środa, ja jestem kobietą, mam do tego prawo w każdą środę. I w inne dni tygodni też nam przecież wolno. Takie tam prawo focha.

Nie nie, to nie jest przypadek. To gra skojarzeń. Dziś po południu, jak zwykle we wtorek, pojawi się szablon do pobrania. Pokazy mody, które tutaj zobaczycie, nie będą i nie były inspiracją do mojej dzisiejszej dżunglowej stylizacji. Wręcz przeciwnie, to ona skusiła mnie do znalezienia tych pokazów.

Lat prawie piętnaście temu, jako świeżo upieczona absolwentka biomatematyki, pozwoliłam się jakiejś studenckiej organizacji wywieźć do Teksasu. Praca, podróże i całkiem odległy świat były obietnicą na to, że chociaż na pół roku uda mi się odwlec decyzję o tym, kim chcę zostać gdy dorosnę. I właśnie wtedy, na jedynej wycieczce podczas kilkumiesięcznego pobytu i pracy w USA, zwiedziłam po raz pierwszy NASA. Z tej mojej wycieczki pamiętam doskonale dwa obrazy. Takie widoki, które w pamięci utkwiły wraz z atmosferą i zapachem miejsca. Jednym z nich jest wielka hala, na której stał statek kosmiczny. Oglądaliśmy go zza wielkiej szyby a przewodnik opowiadał o osiągnięciach kraju w lotach kosmicznych, o astronautach, zapasach jedzenia wystrzeliwanego wraz z załogą w podróż i wielu innych ciekawostkach. Był to niesamowity widok, który w pewnej chwili stał się dla mnie dość abstrakcyjny. Patrzyłam na ten cud techniki i naszło mnie wrażenie, że ten wielki statek jest tylko ogromną zabawką. Takim samym plastikowym gadżetem, jak te ze sklepu z pamiątkami znajdującego się na końcu wycieczki. Dziś wiem, skąd było to wrażenie. Ten wielki statek był idealnie czysty, równo postawiony, błyszczący i bez jakiejkolwiek skazy. Dokładnie tak samo, jak plastikowe miniaturki, które kupują turyści na pamiątkę wizyty w tym miejscu. I chociaż pamiętam to miejsce i nadal uważam, że widok był imponujący, to do dziś tkwi we mnie przekonanie, że to był taki "plastik fantastik" a nie prawda. Niezależnie od tego, czy ten sprzęt rzeczywiście był w kosmosie.

Czy Wy zauważyłyście, że wybrałyście już jedną sukienkę, której spokojnie można przypiąć łatkę "vintage"? No przecież sukienka z notowania 15 to Virevolte projektu Diora.