atrairis

Do letnich spódnic i cieniutkich spodenek na pewno przyda się taka prosta bluzka bez rękawów. Lato idzie, czas więc na takie modele.

.... i jej dwie symetryczne siostry. Każdy może wybrać, którą z nich uszyje. Każdy oprócz autorki szkicu, która to zdeklarowała, że uszyję ją dokładnie taką, jak na oryginalnym rysunku.

Ten model wypruł ze mnie dzisiaj wszelką chęć do pracy. Jak ja Wam się mogłam dać namówić na bolerko, no jak?

Więcej już nie będzie. Ani jednego w tym miesiącu, roku, stuleciu... Nie mam pojęcia dlaczego one tak mnie wykańczają. To już wolę męskie portki lub futra z syntetycznych norek.

Tak sobie Gośka żakiet wymarzyła, tak go wymarudziła, to jest. To teraz Gośka mi powie, co ja mam zrobić z rękawami, bo żakiet nadal wisi na Dajanie a ja nie mogę się zdecydować co do długości rękawów.

Kto pamięta ostatnią zagadkę ten wie, że dotyczyła sukienki. Był jakiś dziwaczny element, niektórzy zgadli, inni nie. Ale za to kubeczki pojechały dziś na pocztę, więc jakiś plus z tego był. A oto zagadkowa sukienka, która przygotowana została na bazie elementu, który wszyscy już znacie.

Żakiet został uszyty z polaru. Dzięki temu będzie cieplutki i milutki. Szablon jednak został przygotowany tak, abyście mogły uszyć go z tkanin. Bo przecież wiem, że nie każdy będzie go chciał w takiej wersji, dlatego zadbałam nad szczegółami. Możecie szyć, z czego dusza zapragnie, temu modelowi nie straszny żakard, wełna czy dżins. Proszę bardzo.

Długie rękawy ogrzeją nasze rączki a na nóżki koniecznie musimy sprawić sobie piękne kozaczki. Nadchodząca deszczowa pora to też okres na kobiece sukienki... ta jest pierwszą z nich.

Szyłyście kiedyś przy plotach? Jeśli nie to polecam. Szczególnie, jeśli można się spotkać z kimś fantastycznym. Zdarza mi się, że wpada do mnie przyjaciółka... ona szyje a ja ogarniam w tym czasie pracownię. I plotkujemy. Ale tym razem odwiedził mnie ktoś zupełnie inny. Tym razem wpadła do mnie Pani Basia Stasia i pokazała mi kilka swoich krawieckich sztuczek. Spędziłyśmy fantastyczne niedzielne popołudnie na omówieniu kilku ostatnich lat, gdy się nie widziałyśmy. Mam nadzieję, że nie było to ostatnie takie popołudnie z Panią Basią, bo przy okazji do kaweczki zjadłam sobie serniczek... dieta dietą, ale z tą cudowną emerytką ciasto trzeba zjeść.

Upolowałam zwierza, zwierza z czystych poliestrów z krainy chemicznych tworów. Taki zwierz jest miły, grzeczny i daje się łatwo pokroić. Ale co się przy tym jego sierściucha nasypie wszędzie to trudno w to uwierzyć. Futro, sztuczne oczywiście, zalegało w każdym zakamarku pracowni przez kilka dni. Sytuacja jest już opanowana, na szczęście.

Moja koszula otrzymała mnóstwo stębnówek. Każdy szew został nimi ozdobiony podwójnie. Ot takie ćwiczenie szycia prosto. Kiedyś będzie mi to szło wprawnie i szybko, przy tym modelu było powolutku i mozolnie. A potem nauka wykonania zapięcia czyli sztuka na wyższym poziomie. O wszywaniu rękawów nie wspomnę, ta tkanina mnie wnerwiała na maksa w tym miejscu. Gorzej wszytych moje oczęta nie widziały, a pewna krawcowa chciała mi to wyrwać z rąk i poprawić... ale przecież ja się zawzięłam, ja muszę sama.

To już ostatni element ślubnej układanki. Dziś bolerko i mamusia. Pewnie zaraz zadzwoni, że jak to, że ona tutaj... a jak się babcia dowie... chociaż nie, babcia do Internetu raczej nie dotrze, babcia piecze babki i makowce.

Czy takie proste koszulki mają już wszyscy? Uszyte już dla wszystkich mężów, synów, córek i sąsiadów? To teraz szybciutko dla kobietek, abyśmy znów mogli wrócić do trudniejszych modeli.

Tiulowa sukienka dla dorosłej panny. Każda z nas zasługuje na odrobinę tiulu i koronę. Nie tylko w dzień kobiet.

Jak ją uszyłam, to stwierdziłam, że ona taka trochę mroczna. Czarne tiule i poważna dość góra. Na myśl przychodziło mi tylko i wyłącznie jedno określenie, czarna wdowa. Ubrała ją siostra właścicielki, moja małoletnia wysoka modelka. Stwierdziła coś w rodzaju: podoba mi się, taka czarna wdowa... Wam też tak się kojarzy ta sukienka?

Zielony wielkolud powiadał, że ogry mają warstwy, jak cebula. A że ta cebula jest jedwabna, to już inna sprawa, ważne, że ma dwie warstwy. Dzięki tym warstwom nie jest prześwitująca i każdy ogr może się w niej czuć swobodnie. Ja się czuję.

Ktoś marzył o długiej sukience na lato. Ktoś inny kupił sobie cieniutką granatową krepę w drobne groszki. I tak się razem zgraliśmy w ten model.

Podobno jest niezbędna w każdej szafie. To już ustaliliśmy. Jeżeli nie mamy własnej, musimy sobie taką sprawić. Wyjścia są dwa. Możemy udać się do sklepu lub uszyć własnoręcznie. Polecam wykazać się artystycznie i wykonać ją w domu, taka będzie służyć najdłużej i najlepiej.