- Kategoria: Diabeł tkwi w szczegółach
- Opublikowano: 24 wrzesień 2015
Dziś razem z Wami zamienię się w prymusa klasowego i uważnie przeczytam książkę. Ponownie. Kiedyś już raz ją przeczytałam, ale przyznam szczerze, byłam wtedy za mała. Dziś dorosłam i przeczytałam ją ponownie.
Lekturę kupiłam kilka lat temu. Nie tak dawno, gdyż została wydana w latach, gdy rok zaczynał się już od cyfry numer 2. Przeczytałam ją wtedy i uznałam za bezwartościową pozycję. Rzuciłam w kąt i pozwoliłam jej poczekać na nieco oleju w mej głowie. Dziś przestałam na nią patrzeć przez pryzmat autorki i moje osobiste uprzedzenia do polityki. Przeczytałam i muszę przyznać, że tę książkę warto na początek nabyć.
Pierwsza rzecz, którą chciałabym zrobić, to porównać tę książkę do poprzednio opisanej. Czy wystarczy Wam, że pokażę Wam ten cytat? Poniżej autorka stwierdza, co nie jest stylem. W tej kwestii muszę się z nią zgodzić, obnoszenie się z markowymi rzeczami to brak stylu. Dla mnie brakiem stylu jest również założenie, że coś markowego pojawić się musi. Podejście do tej kwestii Pani Jolanty jest mi bliższe niż Pani Moniki. Ale przyznać muszę, że zdanie kolejnego autora, o którym niebawem, będzie tym, pod którym podpiszę się z całym przekonaniem.
Powiem Wam teraz, dlaczego ta książka wydała mi się kiedyś mało interesująca. Oczekiwałam wtedy wskazówek, które dziś znajdujemy w różnych poradnikach. Takiego prostego przepisu mówiącego: ubierz czerwoną spódnicę i bluzkę z dekoltem o kształcie litery V a będziesz pięknie wyglądać. Takich rad, które styliści rozdają na lewo i prawo a Czytelnicy pragnący wyglądać dobrze uznają za złoty środek. Nie znalazłam ich wtedy wewnątrz tej książki. A przynajmniej nie tylu, ilu oczekiwałam. Wydawało mi się, że wszystkie strony powinny mi właśnie tak ułatwiać ubieranie się. Oczywiście autorka wspomina o sylwetkach, o kilku trikach, które powinny znać gruszki lub kobiety o innych kształtach. Ale wewnątrz tej książki jest więcej wiedzy, której wtedy nie doceniłam. Autorka opisuje to, co powinno być dla nas kobiet najcenniejsze. Mówi o stylu. I chociaż zdanie to jest naprawdę krótkie, to opisuje tą książkę idealnie. To jest właśnie pierwsza lekcja stylu, jaką warto sobie zafundować. Bo styl to nie tylko sposób ubierania, to o wiele więcej.
Co znaczy wiele więcej? Jest sporo rad dotyczących nie tylko tego, jaką odzież nosić. Jest nieco o doborze bielizny. Nieco o konserwacji odzieży. Trochę o butach i o szafie. Jeżeli ktoś założy, że z tej książki nauczy się tyle, np. o doborze bielizny, że zostanie najlepszą brafiterką, to muszę zasmucić. Tak nie będzie. Ale książka ta daje pogląd na całość. Porusza różne tematy i zatrzymuje się na chwilę przy wielu z nich.
Autorka pokazuje nam jak ubrać się podczas różnych okazji. Rodzinne przyjęcia, śluby czy pogrzeby. Naprawdę warto zerknąć na ten przekrój i przemyśleć, czy możemy wprowadzić w życie kilka z tych rad. I chociaż Pani Kwaśniewska, domniemywam, że ma znacznie więcej środków niż niejedna z nas, to wiele z tych mądrości naprawdę możemy wprowadzić do własnego życia. Szczególnie, że my, moi drodzy, mamy jedną ogromną przewagę o imieniu Maszyna do Szycia. Nieprawdaż?
Pozycja ta mówi o stylu. Styl, tak jak już wspomniałam, to nie tylko odzież. Autorka opowiada nam o wielu sytuacjach, w których radzi, jak powinniśmy się zachować. I chociaż mało kto z nas spotka się z angielską królową lub żoną prezydenta USA, to warto przeczytać, warto spróbować zachowywać się lepiej. Warto czasem skorygować nasze zachowanie, język czy mowę ciała w mniej oficjalnych warunkach, niż herbatka z cesarzem.
Tę książkę mogę polecić. Tak na początek do przeczytania i przeanalizowania. Nie ukrywam, że kolejną polecać będę bardziej. I właśnie dlatego zostawiłam ją na koniec. Do tego czasu proszę przygotować się na sprawdzian z "Lekcji stylu", kto wie, w jakim momencie i kto Was przeegzaminuje.
Komentarze
Dziękuję za linka :)
Wiek to raczej nie jest najlepszy wyznacznik. Ale przeczytałam, że "Książka pozwala zrozumieć, że styl i elegancja są dla każdego, kto gotów jest zaakceptować kilka uniwersalnych zasad." i już czuję, że się z nią nie zgadzam.
Oczywiście, że wolę wykroje. To tak zaczepnie napisałam, bo zastanawiam się co taka młoda osoba Jak Pani Katarzyna T. może napisać, czego nie byłoby w książce Pani Jolanty. Ta druga Pani ma na pewno większe doświadczenie, bo dłużej żyje i miała czas na wybór stylu. Może się jednak mylę, to nie wiek świadczy o zdobytym doświadczeniu?
Widziałam, właśnie się zastanawiałam, czy kupić tylko do recenzji. Ale to z 40 zł a przede wszystkim czas, nie lepiej abym go nie marnowała i w tym czasie zrobiła szablon?
Ta rada mnie nie dotyczy, a przynajmniej mojego sposobu żywienia. Jem każdego dnia 1700 kcal. W 2 posiłkach, maks 3. To czy zjem coś szybko czy wolno nie ma wpływu na ilość, mój talerz, a raczej jego zawartość jest zważona Wszystko pochłaniam z prędkością światła, mój talerz zawsze jest pusty pierwszy. No chyba, że jem w jakimś towarzystwie, to jem powoli, gryzę dokładnie i dotrzymuję kroku innym
Niechby to usłyszała moja teściowa-emerytka, to by ją posłała na K-2
Hehe, takich dziwnych tematów i różnych "oczywistych oczywistości" znalazłybyśmy pewnie więcej. O, a jeszcze ta pani polecała polskim emerytom stylowy, luksusowy wypoczynek w Alpach, zachwalając tamtejsze kurorty. Ale muszę już przestać sobie przypominać, bo całkiem oderwę się od rzeczywistości
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.