Doajwa

Dwie po prostu szyje się szybciej niż jedną. Dlatego od czasu do czasu pozwalam sobie od razu machnąć z pięć na raz. I właśnie tym razem tak było. Powstało pięć. Dwie zobaczycie dzisiaj, kolejne trzy w innych artykułach. A wszystko przez to, że jak już mam granatowe nici na owerloku to warto uszyć więcej niż jedną niebieską rzecz.

Już tłumaczę, co ma wspólnego to małe słodkie cudo z dżunglą. Otóż każdy, kto bacznie ogląda zdjęcia wykonywane przeze mnie, zauważył pewnie, że za moim płotem rosła dżungla. Taki jakiś mały dziki zagajnik, nad którym nikt nie panował. No i okazało się, jak to czasem bywa, że przyszedł na niego czas. Pod koniec ubiegłego tygodnia przyjechali Panowie z wielkimi piłami i ją wycięli. Zostawili tylko dwa wielkie świerki i trzy niezidentyfikowane drewniane kikuty. Pewnie wiosną coś z nich będzie weselszego. Zabrali mi dżunglę i pojechali. Ehhh, wszędzie ostatnio widzę wycinane drzewa. Szkoda ich, a gdy rosną blisko nas, to tęskno nam za nimi. Nawet, jeśli są krzakami rosnącymi dziko... a może szczególnie za takimi tęskno. Tak więc od dziś dżungli nie będzie.

Czyż jest piękniejsze miejsce na świecie, niż słoneczna plaża? Może  wakacyjna Chorwacja, Grecja lub Malta? A jeśli tak, to ta bluzka otrzymuje imię na część jednej z takich słonecznych stolic. Niech Wam towarzyszy na wakacje albo na spacerze po parku. Pokochajcie ja na lato.

Oto dwie bluzki jesienne. Jedna zupełnie nowiutka. Druga ze wspomnieniem. Wszystko po to, aby każdy miał coś nowego dla siebie. A do tego wszystko w dwóch rękawowych wersjach. Dla wygody szycia

Oto bluza z kominem. I kotem. Ale kot, spokojnie, jest opcjonalny. Wart jest jednak obejrzenia, przemyślenia i co najważniejsze... uszycia.

Wiosna to idealny moment na założenie cienkiego żakietu w pięknym kolorze. Czy masz już taki? Będzie idealny do spodni, spódnicy oraz sukienek. Nie może go zabraknąć w Twojej szafie.

Piękne rzeczy to te, które są najprostsze, najwygodniejsze a zarazem najciekawsze. I właśnie taka będzie ta oto bluzka. Połączenie jednokolorowej dzianiny i pięknej koronki. Piękna kobieca rzecz, nieprawdaż?

Mamunie moje kochane, to już prawie koniec rozpieszczania. Zostały mi na warsztacie już pojedyncze modele. Trochę Was porozpieszczałam w tym tygodniu, ale przez to, przez jakiś czas, pozwolę sobie o Was zapomnieć. Przynajmniej do momentu, w którym wszystkie dzieciaki będą miały uszyte te modele.

Małe sukieneczki dla przepięknych młodych panienek. Idealne do chodzenia po drzewach (to udowodnimy na obrazku), idealne do tańczenia (to też pokażemy), świetne do robienia szpagatu (tego też nie omieszkamy przemilczeć). Dobre też do męczenia kota (kot nie był zadowolony ale nie ucierpiał) i całkiem znośne do odpoczywania na huśtawce.

Cztery sukienki dla dziewczynek. Ale to nie koniec. Elementy można mieszać miedzy sobą, aby uzyskać zupełnie inne modele. Można pozbyć się karczka z przodu lub z tyłu, można go dowolnie dodawać, wybierać odpowiednią kontrafałdę, doszywać rękawy lub się ich pozbyć. Wszędzie mogą się pojawić nakładane kieszenie. Czyż to nie ogrom możliwości dla kreatywnych mam? A wszystko dzięki Kasi, która namówiła mnie na ten specjalny dla Was projekt.

Bywa tak, że ulegnę urokowi. Bywa tak, że się skuszę na uszycie czegoś specjalnie dla kogoś. Tak bywa. Niezbyt często, ale bywa. Tak było z tą spódnicą skonstruowaną dla Sylwii. I chociaż Sylwia marzyła o długiej, to mnie kusi, aby pokazywać Wasze piękne nogi. Dlatego do kompletu dwie krótkie.

Żakiet to idealna część jesiennego stroju. Może służyć zarówno jako elegancki element naszej garderoby jak i uzupełnienie nieformalnego stroju. Nie może go zabraknąć w kobiecej szafie. A imię, które towarzyszy temu modelowi ma bardzo prozaiczne wytłumaczenie. Wystarczy zerknąć do pierwszych komentarzy.

Ćwiczenia czynią mistrza. Jedną taką pozytywnie nawiedzoną namawiającą do ćwiczeń, wszyscy znamy. Ewa jej na imię a podskakuje z nią pół Polski. Ja nie, ja wolę zupełnie inne ćwiczenia. Te fizyczne ze sztangą i ławeczką ale też nie o nich mowa. Tym razem mowa o ćwiczeniach dotyczących spodni. Już Wam o nich mówiłam. Przeszywam dla Was różne spodnie, popsute na dziesiątki sposobów. Ale żebyście zobaczyli różnicę, muszą też powstać takie dobre. Dlatego tym razem dostaniecie dobre. Na dwie różne sylwetki. Na standardową i na fajnie pochyloną. Tym razem tylko obrazkowo opiszę Wam nową powykręcaną modelkę. Przyjdzie czas na głębszą analizę. Dziś obejrzymy na niej zagubioną Ewkę, gdyż takie właśnie imię otrzymują spodnie. Dlaczego są one zagubione? Zaraz o tym opowiem.

Szyjąc jeden model czasami mamy w głowie kolejny. Tak było w przypadku ostatniej lnianej spódnicy. Po jej uszyciu zapragnęłam jeszcze jednej, sportowej wersji. I tak powstała ta oto brązowa spódnica z wieloma ozdobnymi stębnowaniami.

Zrobiłam sobie zdjęcie w tej bluzce, gdy nie była jeszcze rozprasowana po szyciu. I ona gdzieś się teleportowała. Przeszukałam wszystkie kąty i nie ma jej. Przyznać się, do kogo się teleportowała, kto w niej chodzi zamiast mnie? Ta osoba jest proszona o zrobienie bluzki po uprasowaniu, no chyba, że ją odteleportuje do naszej pracowni. Kto jest winny, zapraszam z bluzką na dywanik. Wypijemy z Panią Chochlikową kawę z papaverowego kubka na zgodę.

Jak to nie miało być kieszeni, przecież właśnie były obowiązkowe w tym modelu. A plisy? No przecież plisy też pasują jak ulał. Bez nich było jakoś tak... smutno.

Zachciało Wam się ubierać spódniczki do pracy, szkoły i na spacer? No to macie. A jak ma być wygodna w chodzeniu, to będzie też wygodna w szyciu. Jeden element plus pasek i godet. Niczego więcej nie dostaniecie. Nie ma tak łatwo. Jest nawet coś, co Wam odbiorę. Odbiorę, bo mogę, kto mi zabroni?

Czy takie proste koszulki mają już wszyscy? Uszyte już dla wszystkich mężów, synów, córek i sąsiadów? To teraz szybciutko dla kobietek, abyśmy znów mogli wrócić do trudniejszych modeli.

Prosta ołówkowa spódnica z ciekawym karczkiem, który przechodzi przez cały przód a z tyłu kończy się w miejscu, w którym powinny znaleźć się zaszewki.

Nie wiem jak to się stało, ale papaverowy admin postanowił w tym tygodniu zostać dyktatorem mody. Tak więc nasz samozwańczy dyktator, który jak widać ma poparcie papaverowej społeczności zadecydował, że dziś pojawi się spódniczka. Najdziwniejsze było to, że na początek otrzymaliśmy wykład, iż lubi on symetrię w rzeczach, po czym wskazał tę oto spódnicę, która symetryczna nie jest. I jak tu zrozumieć informatyka?

Oto sposób na to, jak uzyskać u nas jakiś konkretny wykrój. Aneta przygotowała przewodnik, dzięki któremu będzie mogła coś na nas wymusić. Pamiętacie na co miała ochotę? Jeśli nie to zaraz nam to przypomni w komentarzu.